„Z punktu widzenia Rosji najbezpieczniejszym i najbardziej efektywnym sposobem destabilizacji sytuacji w Europie jest destabilizacja Bałkanów, dlatego Putin skoncentrował się na tym" – powiedział Rosen Plewneliew w wywiadzie dla brytyjskiego „Independent".
Zdaniem prezydenta wobec jego kraju Rosja już prowadzi działania, które można określić jako początek wojny hybrydowej. Od 25 października strony internetowe rządu, parlamentu i bułgarskiej Centralnej Komisji Wyborczej „były celem (hakerskich) ataków o bezprecedensowym natężeniu". „Bardzo niewiele krajów jest w stanie zorganizować taką akcję" – powiedział Plewneliew, pytany, dlaczego podejrzewa Rosję.
Jednocześnie prezydent poinformował, że po aneksji Krymu dziesięciokrotnie zwiększyła się liczba naruszeń bułgarskiej morskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty wojskowe.
Zarówno masowe hakerskie ataki, jak i wojskowe prowokacje są elementami tzw. wojny hybrydowej. Sam termin zyskał popularność właśnie po rosyjskiej agresji na Krym. Półwysep został zajęty bezkrwawo dzięki połączeniu działań sił i służb specjalnych, grup kryminalistów, miejscowych aktywistów prorosyjskich, cyberataków i propagandy. Szczególną cechą konfliktu było to, że agresor (czyli Rosja) w żadnym jego momencie nie występował otwarcie, a prezydent Putin przyznał się do prowadzenia agresji dopiero rok po niej.
Wcześniej Estonia i Łotwa obawiały się, że to one mogą paść ofiarą kolejnej kremlowskiej „hybrydy", tym bardziej że w obu znajdują się znaczne mniejszości rosyjskie. Jednak jeszcze latem nowy prezydent Łotwy Raimonds Vejonis powiedział, że „rosyjska wojna hybrydowa (przeciw Rydze) nie była udana", choć kraj cały czas odczuwa nacisk ze strony Moskwy.