"WSJ" i Bellingcat: Abramowicz i dwaj negocjatorzy z Ukrainy mieli objawy otrucia

U dwóch członków delegacji ukraińskiej prowadzącej rozmowy z Rosją oraz u rosyjskiego oligarchy Romana Abramowicza wystąpiły objawy otrucia - podał "Wall Street Journal" oraz portal śledczy Bellingcat.

Publikacja: 28.03.2022 19:21

Roman Abramowicz

Roman Abramowicz

Foto: PAP/EPA/ANTHONY ANEX

"Po spotkaniu w stolicy Ukrainy, u Abramowicza, który latał między Moskwą, Lwowem i innymi miejscami, w których odbywały się negocjacje, a także u co najmniej dwóch wysokich rangą członków ukraińskiej delegacji wystąpiły objawy obejmujące zaczerwienienie oczu, ciągłe i bolesne łzawienie oraz łuszczenie skóry na twarzy i dłoniach" - czytamy w "WSJ". Dziennik powołał się na niewymienione z nazwiska osoby "znające sprawę".

Według informacji "Wall Street Journal", Ambramowicz i ukraińscy negocjatorzy, wśród których miał być deputowany Rustem Umerow, wyzdrowieli, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. W dzienniku czytamy, że część ofiar domniemanego ataku miała obwinić o jego przeprowadzenie przedstawicieli Kremla, którzy mieliby sabotować rozmowy Rosji z Ukrainą. Informator "WSJ" z otoczenia Abramowicza przekazał gazecie, że nie wiadomo, kto stał za próbą otrucia.

Czytaj więcej

Negocjacje Rosji i Ukrainy. Delegacje obu stron spotkają się w Turcji

Według cytowanych przez "WSJ" zachodnich ekspertów trudno ustalić, czy przyczyną wystąpienia objawów u Abramowicza i negocjatorów był czynnik biologiczny, czy chemiczny lub inny.

Informacje o sprawie podał też portal śledczy Bellingcat. "Bellingcat może potwierdzić, że u trzech członków delegacji uczestniczących w rozmowach pokojowych między Ukrainą a Rosją w nocy z 3 na 4 marca wystąpiły objawy otrucia bronią chemiczną" - czytamy. Portal przekazał, że jedną z ofiar był Roman Abramowicz.

Czytaj więcej

Wojna na Ukrainie. Mer Irpienia: miasto zostało wyzwolone z rąk Rosjan

Dochodzenie w tej sprawie zostało zorganizowane przez Christo Grozewa z Bellingcat, który wcześniej badał sprawę otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Według Grozewa, we Lwowie nie udało się pobrać próbek od Abramowicza i negocjatorów, a gdy później niemieccy eksperci przeprowadzili badanie, było już za późno, by wykryć ewentualną truciznę. Zdaniem Grozewa, sprawcom "nie chodziło, by zabić, to było ostrzeżenie".

Według źródeł "WSJ", Roman Abramowicz, "oligarcha od lat powiązany z Władimirem Putinem", zaangażował się w próby zakończenia wojny na Ukrainie wkrótce po tym, jak 24 lutego Rosja rozpoczęła inwazję. Abramowicz ma być zaangażowany "czasem w połączeniu, a czasem równolegle" z odrębnym, oficjalnym kanałem negocjacji między Ukrainą i Rosją - czytamy.

Zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel USA powiedział agencji Reutera, że dane wywiadu sugerują, iż objawy, które wystąpiły u Romana Abramowicza i dwóch negocjatorów z Ukrainy były spowodowane czynnikiem środowiskowym. - Np. nie zatruciem - dodał.

"Po spotkaniu w stolicy Ukrainy, u Abramowicza, który latał między Moskwą, Lwowem i innymi miejscami, w których odbywały się negocjacje, a także u co najmniej dwóch wysokich rangą członków ukraińskiej delegacji wystąpiły objawy obejmujące zaczerwienienie oczu, ciągłe i bolesne łzawienie oraz łuszczenie skóry na twarzy i dłoniach" - czytamy w "WSJ". Dziennik powołał się na niewymienione z nazwiska osoby "znające sprawę".

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 804
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 803
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800