Był więźniem Łukaszenki, gwiazdą rosyjskiej telewizji, ale zerwał z Moskwą po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej wiosną 2014 roku i na stałe przeniósł się do Kijowa.
Białorusko-rosyjsko-ukraiński dziennikarz został zabity w zamachu bombowym w centrum Kijowa. W środę rano, gdy jechał samochodem do pracy, na przejściu dla pieszych w subaru eksplodował ładunek wybuchowy równy około pół kilograma trotylu. Bombę przymocowano do podwozia, na wysokości siedzenia kierowcy.
Sprawa honoru
Przypadkowi przechodnie rzucili się na pomoc, zaczęli gasić płonący samochód, polewając go wodą mineralną z butelek, i wyciągnęli konającego ze środka. Szeremet zmarł w karetce pogotowia.
Według wstępnych ustaleń policji bomba prawdopodobnie była zdalnie sterowana. – To śledztwo to dla mnie sprawa honoru – powiedziała Gruzinka Chatija Dekanonidze, dowódca ukraińskiej policji, która znała zamordowanego.
Właśnie z tego powodu śmierć popularnego Paszy wywołała szok i konsternację w Kijowie – większość ukraińskich polityków też znała go osobiście. Również prezydent Petro Poroszenko. Tuż po zamachu polecił on utworzenie specjalnej grupy operacyjnej, która zajmie się znalezieniem sprawców, i zwrócenie się do USA z prośbą o pomoc śledczych z FBI.