Paweł Szeremet zamordowany

Pawła Szeremeta zabiła bomba umieszczona pod samochodem. Motywy i sprawcy na razie nieznani.

Aktualizacja: 21.07.2016 07:04 Publikacja: 20.07.2016 19:05

Paweł Szeremet podczas pobytu na rosyjskiej Dalekiej Północy, luty 2015 r.

Paweł Szeremet podczas pobytu na rosyjskiej Dalekiej Północy, luty 2015 r.

Foto: AFP

Był więźniem Łukaszenki, gwiazdą rosyjskiej telewizji, ale zerwał z Moskwą po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej wiosną 2014 roku i na stałe przeniósł się do Kijowa.

Białorusko-rosyjsko-ukraiński dziennikarz został zabity w zamachu bombowym w centrum Kijowa. W środę rano, gdy jechał samochodem do pracy, na przejściu dla pieszych w subaru eksplodował ładunek wybuchowy równy około pół kilograma trotylu. Bombę przymocowano do podwozia, na wysokości siedzenia kierowcy.

Sprawa honoru

Przypadkowi przechodnie rzucili się na pomoc, zaczęli gasić płonący samochód, polewając go wodą mineralną z butelek, i wyciągnęli konającego ze środka. Szeremet zmarł w karetce pogotowia.

Według wstępnych ustaleń policji bomba prawdopodobnie była zdalnie sterowana. – To śledztwo to dla mnie sprawa honoru – powiedziała Gruzinka Chatija Dekanonidze, dowódca ukraińskiej policji, która znała zamordowanego.

Właśnie z tego powodu śmierć popularnego Paszy wywołała szok i konsternację w Kijowie – większość ukraińskich polityków też znała go osobiście. Również prezydent Petro Poroszenko. Tuż po zamachu polecił on utworzenie specjalnej grupy operacyjnej, która zajmie się znalezieniem sprawców, i zwrócenie się do USA z prośbą o pomoc śledczych z FBI.

Po przeprowadzce do Kijowa Szeremet współkierował internetowym wydaniem „Ukraińskiej Prawdy" i prowadził poranną audycję w jednej z radiostacji. Zginął właśnie w drodze do radia.

Przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Prokuratury Generalnej jednocześnie przedstawili wersje przyczyn zamachu: działalność zawodowa, porachunki osobiste i „rosyjski ślad, którego nie można wykluczyć".

– Nie uwierzę w żadne kryminalne wersje śmierci. W naszych krajach dziennikarzy zabijają za słowo – powiedziała szefowa białoruskiej „Chartii 97" Natalia Radina, która – jak wszyscy niezależni, białoruscy dziennikarze i politycy – dobrze znała Szeremeta.

Grabarze

Na sugestię o istnieniu „rosyjskiego śladu" natychmiast zareagowało rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. „To wytwór mózgów zatrutych rusofobią" – stwierdziło w specjalnym oświadczeniu. Korzystając z tego, że Białorusin Szeremet formalnie był rosyjskim obywatelem, ministerstwo zażądało od Kijowa „dokładnego śledztwa pod nadzorem międzynarodowych instytucji".

„Ukraina staje się zbiorową mogiłą dziennikarzy" – dodała przedstawicielka ministerstwa Maria Zacharowa. – A grabarze są ci sami (co i w Rosji) – odpowiedział jej rozzłoszczony ukraiński i rosyjski publicysta i analityk Witalij Portnikow.

Sugestie o „rosyjskim śladzie" opierają się na związkach Szeremeta z rosyjską opozycją i jego przyjaźni z zamordowanym w lutym 2015 roku liderze opozycji Borysie Niemcowie. Obaj lubili wspominać, jak Niemcow (ówczesny rosyjski wicepremier) wyciągnął w 1997 roku białoruskiego dziennikarza z łukaszenkowskiego więzienia: namówił prezydenta Jelcyna, by wstawił się za nim – Szeremet w końcu trafił za kratki z powodu pracy dla rosyjskiej telewizji. Dzięki temu Szeremet spędził w więzieniu tylko trzy miesiące.

Wersje śledztwa

Po uwolnieniu dziennikarz pracował w rosyjskiej telewizji w Moskwie. Stworzył też dwa istniejące do dziś portale Istoriczieskaja Prawda i Białoruski Partyzant (piszący o białoruskiej polityce, za co w 2010 roku stracił w końcu białoruskie obywatelstwo). Pięć lat temu przeniósł się do Kijowa.

– Lubił o sobie mówić, że jest osobistym wrogiem Łukaszenki, i to była prawda – powiedziała Radina. Państwowe media białoruskie albo nie poinformowały o śmierci Szeremeta, albo nie informowały, że był Białorusinem. – Nigdy nie był działaczem, politykiem i nie stanowił poważnego zagrożenia dla kremlowskiego reżimu czy kijowskich władz – stwierdził z kolei jeden z rosyjskich dziennikarzy.

Według kolejnej wersji Szeremet mógł zginąć przez pomyłkę. Jechał bowiem samochodem swej partnerki Ołeny Prytuły, szefowej „Ukraińskiej Prawdy", i to na nią miał być przygotowywany zamach. Nad „Ukraińską Prawdą" ciąży fatum: jej założyciel Georgij Gongadze został zamordowany w 2000 roku na rozkaz prezydenta ukraińskiego Leonida Kuczmy.

– Kijów to nie Moskwa, gdzie dla znalezienia zabójców potrzebna jest zgoda samych zabójców – powiedział o obecnym śledztwie rosyjski opozycjonista Ilia Ponomariow, który również mieszka w Kijowie.

Paweł Szeremet powiedział i napisał dla „Rzeczpospolitej"

O pobycie w grodzieńskim więzieniu

Sprawą był zainteresowany sam Łukaszenko. Osobiście dał rozkaz szefowi KGB, ministrowi spraw wewnętrznych i prokuratorowi generalnemu, żeby znaleźli coś, co by mnie skompromitowało. Gdy mu odpowiedzieli: „Szukaliśmy, ale bez skutku, Szeremet jest czysty", zagroził, że w takim razie on znajdzie na ich miejsce ludzi, którzy znajdą coś na mnie. I coś się znalazło. Oskarżono mnie o nielegalne przekroczenie granicy, a także o nadużycie uprawnień, bo ponoć zmuszałem ekipę [rosyjskiej telewizji, dla której robił materiał – red.] do bezprawnych działań.

Inni więźniowie dobrze mnie traktowali. Czułem ich poparcie. Otrzymywałem przesyłki za pomocą różnych więziennych sztuczek. Nikt nigdy nie powiedział mi nic złego, nikt mnie nie przeklinał.

Jeden z więźniów z mojej celi został skazany za zabójstwo syna, drugi za zabójstwo żony, trzeci za próbę gwałtu. Czyli za sprawy karne. Dwóch innych podejrzewam, że zostali podstawieni, ich wyroki były niejasne.

Grodzieńskie więzienie śledcze uważa się za najcięższe na Białorusi. Naczelnik przywitał mnie stwierdzeniem, że jest dumny z takiego wizerunku i stara się go utrzymać. Przetrzymywani są tam zarówno więźniowie z wyrokami, już osądzeni, jak i osoby, wobec których toczy się dopiero śledztwo. Wśród więźniów znajdują się odsiadujący najwyższe wyroki, skazani za najcięższe przestępstwa. Cele są nieduże, ja siedziałem w czteroosobowej, trochę większej od przedziału w wagonie kolejowym. Są w niej cztery prycze, których nie zawsze wystarczało, bo za mojego pobytu siedziało nas w jednej celi czasem pięciu, a raz nawet sześciu. Oprócz tego – umywalka i klozet. Co do posiłków, to o godz. 6 dają herbatę i kaszę, o 12 zupę i kaszę, a o 18 zupę albo kaszę. Raz na miesiąc można otrzymać od rodziny paczkę żywnościową ważącą do 8 kg. Na spacer wychodzi się raz na dobę na godzinę, a do łaźni raz w tygodniu na 15 minut.

O dziennikarskich związkach z Łukaszenką

Byłem jego ulubionym dziennikarzem. Sam tak mówił. Było to zaraz po wyborach prezydenckich, gdy doszedł do władzy. Prowadziłem wówczas w każdą niedzielę program w Telewizji Białoruskiej. Miałem najlepsze układy w administracji prezydenta. Jako jedyny dziennikarz jeździłem z Aleksandrem Łukaszenką na niektóre wizyty zagraniczne. Prezydent zawsze mówił do mnie: ty, Paweł, czy Pasza. Ale ja nie starałem się nawiązać z nim przyjaźni. W programach nie skupiałem się wyłącznie na prezydencie, dawałem możliwość wypowiedzenia się i innym politykom. Z każdym miesiącem stawało się coraz bardziej oczywiste, że polityka Łukaszenki prowadzi do katastrofy. Gdy zacząłem o tym mówić otwarcie, program w Telewizji Białoruskiej zlikwidowano i zostałem bez pracy. Łukaszenko powiedział mi wtedy, że jeszcze przyjdę do niego na kolanach. Jego miłość zamieniła się w nienawiść.

Z wywiadu „Byłem ulubieńcem Łukaszenki", przeprowadzonego przez Jerzego Haszczyńskiego (24 listopada 1997 r.)

O ojczyźnie

Ja się na Białorusi urodziłem, to moja ojczyzna. Mieszkają tam moi rodzice, siostry i przyjaciele. Za rodzinę Dzmitryja Zawadskiego [operator telewizyjny, który pracował z Szeremietem, zaginął w 2000 roku – red.] i jego los czuję się moralnie odpowiedzialny. Ciągle go szukamy i nie przestaniemy, dopóki nie trafimy na jakiś ślad. Dlatego mówię: lepiej niech Łukaszenko wyjedzie z Białorusi. Nie rozumiem, dlaczego przez niego z kraju mają wyjeżdżać wszyscy normalni ludzie. Oczywiście panuje strach, na pewno nikt nie chce trafić do więzienia, ale trzeba się sprzeciwiać. W innym wypadku Łukaszenko będzie rządził jeszcze przez 20 lat.

Z wywiadu „Łukaszenko nie ma szans", przeprowadzonego przez Pawła Reszkę (23 października 2004 r.)

O państwie totalitarnym

W demokratycznym społeczeństwie trudno się utrzymać na szczytach władzy przez dziesięć lat, bo prezydenta nikt się nie boi i wszyscy mogą go krytykować. W państwie totalitarnym system zarządzania został pomyślany dość prymitywnie: kłamstwo, korupcja, szantaż i zabójstwa. Najważniejsze – przekroczyć pewną granicę, przestać zważać na bariery moralne, by nie przeszkadzały w drodze ku jedynemu celowi: nieograniczonej władzy.

O życiu białoruskiego prezydenta

Aleksander Łukaszenko nie tylko nie pamięta, ale nawet nie wie, kim jest jego ojciec. Na Białorusi funkcjonują trzy wersje tej historii: o Cyganie kowalu, Żydzie robotniku i Białorusinie leśniczym. Wszystkie wydają się mało wiarygodnie, ale białoruska jest najbardziej popularna w społeczeństwie.

Łukaszenko lubi powtarzać, że jako jedyny w białoruskim parlamencie głosował przeciwko rozpadowi ZSRR. To nieprawda. Był jednym z tych deputowanych, którzy czekali na wynik głosowania na korytarzu. Po ogłoszeniu niepodległości wrócił na salę, trzymając w rękach biało-czerwono-białą flagę.

Z tekstu „Zwyczajny dyktator, niezwykły demagog", który Paweł Szeremet napisał do specjalnego dodatku „Rzeczpospolitej" poświęconego Białorusi (30 maja 2006)

Był więźniem Łukaszenki, gwiazdą rosyjskiej telewizji, ale zerwał z Moskwą po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej wiosną 2014 roku i na stałe przeniósł się do Kijowa.

Białorusko-rosyjsko-ukraiński dziennikarz został zabity w zamachu bombowym w centrum Kijowa. W środę rano, gdy jechał samochodem do pracy, na przejściu dla pieszych w subaru eksplodował ładunek wybuchowy równy około pół kilograma trotylu. Bombę przymocowano do podwozia, na wysokości siedzenia kierowcy.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019