Wygląda na to, że zarówno prezydent Petro Poroszenko, jak i Micheil Saakaszwili, były gubernator obwodu odeskiego, nie wiedzą, jak zakończyć konfrontację, która w obliczu toczącej się wojny na wschodzie kraju może mieć bolesne skutki dla Ukrainy.
We wtorek rzecznik prezydenta Swiatosław Cegołko opublikował list, który Saakaszwili napisał od ręki i wysłał kilka dni temu do Poroszenki. „Popełniałem i popełniam wiele politycznych błędów, ale jestem przekonany, że trzeba doprowadzić do deeskalacji i nie dopuścić do destabilizacji" – napisał były prezydent Gruzji.
Saakaszwili do wysłanego listu się przyznał i oskarżył Poroszenkę o „brak jakiejkolwiek kultury dyplomatycznej". Stwierdził, że publikując ten list, ukraiński prezydent „zademonstrował swoją głupotę". Oświadczył, że napisał do Poroszenki po konsultacjach z zachodnimi placówkami dyplomatycznymi w Kijowie, które, według niego, opowiadają się za „rozpoczęciem procesu deeskalacji i dialogu".
„Pana dobrowolna dymisja jest ostatnią szansą na przełamanie kryzysu politycznego, który w przeciwnym wypadku będzie się nasilał. Prezydent, który dobrowolnie odejdzie, pochylając głowę przed wolą narodu, może liczyć na złagodzenie kary lub ułaskawienie" – napisał we wtorek Saakaszwili na swoim profilu w jednej z sieci społecznościowych.
Sytuacja robi się coraz bardziej kuriozalna. Pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa były prezydent Gruzji, który wdarł się przez granicę na Ukrainę, stawia ultimatum wybranemu w demokratycznych wyborach przywódcy i grozi „nasileniem kryzysu politycznego".