– Przyjmuję wolę narodu wyrażoną w wyborach, ale zobowiązania wobec państwa nie dają mi moralnego prawa do porzucenia życia politycznego – oświadczył wczoraj Juszczenko dziennikarzom. Dodał, że to jemu Ukraina zawdzięcza, iż niedzielne wybory były wolne i demokratyczne. – To wynik mojej pięcioletniej prezydentury – stwierdził.
A także efekt pomarańczowej rewolucji w 2004 roku, która wyniosła go do władzy. – Wypełniłem moje zobowiązania. Rewolucja odniosła zwycięstwo – podkreślał.
W drugiej turze, planowanej na 7 lutego, obecny prezydent nie zamierza popierać ani Wiktora Janukowycza, ani Julii Tymoszenko.
– Doświadczenie pokazuje, że tym kandydatom na prezydenta praktycznie obce są wartości narodowe, europejskie i demokratyczne, wydaje się, że są dla nich niezrozumiałe i im dalekie – stwierdził. – Nasz kraj ma wolne wybory, ale jednocześnie nie ma wyboru, na jaki zasługuje – dodał z goryczą. Apelował do zwycięzców pierwszej tury, by „z godnością przyjęli wolę narodu”.
Centralna Komisja Wyborcza podliczyła już wszystkie głosy oddane w pierwszej turze. Poparcie dla prezydenta wyniosło 5,45 procent. Zdaniem ekspertów w tej sytuacji mówienie o pozostaniu w polityce jest błędem.