W kwietniu ubiegłego roku ubrany w mundur Jewsiukow wszedł do supermarketu Ostrow i zaczął strzelać do przypadkowych ludzi. Zabił kasjerkę i ranił jeszcze kilka osób. Wcześniej zastrzelił kierowcę, który przywiózł go na miejsce.
Zbrodnia wstrząsnęła rosyjską opinią publiczną, stając się pretekstem do burzliwej dyskusji o problemach w rosyjskich organach porządkowych. Zakończonemu w piątek procesowi uważnie przyglądały się rosyjskie media. A było na co patrzeć. Najpierw ówczesny stołeczny komendant Władimir Pronin próbował wstawić się za „dobrym pracownikiem”, tłumacząc, że ten „trochę wypił”. Pistolet, z którego strzelał zabójca, był nielegalny, choć – jak ustalono – naboje pochodziły z MSW. Z broni „zniknęły” odciski palców. Obrona próbowała udowodnić, że major miał problemy z głową, jednak ekspertyzy psychiatryczne jednoznacznie to wykluczyły. Major twierdził, że „nie chciał zabijać” i że w ogóle nic nie pamięta.
Zainteresowanie tą sprawą miało jeszcze jedną ważną przyczynę. Stała się ona symbolem problemów rosyjskiej milicji – notorycznych przestępstw i nadużyć popełnianych przez funkcjonariuszy, bezkarności i korupcji w ich szeregach, kontaktów z kryminalistami. Przestępców w mundurach zaczęto w mowie potocznej nazywać jewsiukami. Na MSW wylało się „wiadro pomyj”, jak skarżyli się jego urzędnicy, tłumacząc, że „nie można uogólniać” i że są przecież porządni milicjanci. Jednak fala publicznych wystąpień funkcjonariuszy sprawiła, że ukrywane dotąd brudy wyszły na jaw. Potwierdziło się to, co w Rosji i tak każdy wie: że problem jest powszechny.
W czwartek prezydent Dmitrij Miedwiediew postanowił zademonstrować, że deklaracje o reformie resortu traktuje z całą powagą. Zwolnił 17 generałów i dwóch wiceministrów. Zdaniem politolog Tatiany Stanowej nieprzypadkowo zbiegło się to z wyrokiem w sprawie Jewsiukowa. – Chodzi o publiczny efekt, upuszczenie pary, bo temat wzbudza bardzo wiele emocji opinii publicznej – tłumaczy „Rz”. Przyznaje jednak, że na razie to tylko „małe ostrożne kroczki”, które nie są w stanie powstrzymać fali milicyjnych przestępstw i korupcji. – Ale społeczne oburzenie nie będzie cichnąć i może to skłoni władzę do bardziej radykalnych kroków – ocenia ekspertka.
Na razie zapowiedzi reformy nie przekonują nawet szeregowych milicjantów. – A kto to jest Miedwiediew? – skwitował znajomy funkcjonariusz, gdy zapytałam, co myśli o zmianach.