Do gwałtu doszło 23 czerwca 2008 roku. Robert (imię zostało zmienione) mieszkał wtedy ze swą córeczką Marie w Enghien w prowincji Hainaut. Po rozwodzie otrzymał wyłączne prawo do opieki nad dziewczynką.
Tej nocy czterolatka miała zły sen i przyszła do sypialni ojca. Gdy położyła się obok niego, zmusił ją do seksu oralnego. Przestał, gdy dziewczynka zaczęła krzyczeć: „Tato, to ja, Marie!”. Przerażony nakazał jej nic nikomu nie mówić. Marie zwierzyła się jednak babci, która zawiadomiła policję.
W czasie procesu Robert przyznał się do winy. Twierdził jednak, że nie wiedział, co robi, bo cierpi na seksomnię – zaburzenie snu podobne do lunatyzmu, podczas którego nieświadomie wykonuje się czynności seksualne. – Mój klient żałuje tego, co zrobił. On jest chory – argumentował adwokat oskarżonego Yves de Gratie.
Także biegli psychiatrzy sądowi uznali, że Robert nie wiedział, że zmusza do seksu córeczkę. Był tej nocy pijany i podniecony, bo spędził wieczór ze znajomą w seksklubie. W obronie ojca stanęła także sama Marie.
– Tatuś mnie nie poznał – zeznało dziecko podczas przesłuchania przez policję.