Takie zarzuty postawił publicznie niemieckiemu Kościołowi katolickiemu znany kryminolog Christian Pfeiffer z Instytutu Kryminalistyki w Hanowerze po tym, jak władze Kościoła zerwały z nim kontrakt na wyjaśnienie skandali seksualnych ostatnich lat. Kościół broni się wskazując na przepisy o ochronie danych osobowych i zapowiada , że w najbliższym czasie rozpocznie rozmowy z innym ośrodkiem, któremu zamierza powierzyć wyjaśnienie licznych skandali.
W 2010 roku nie było ani jednego tygodnia bez nowych informacji o nadużyciach seksualnych w instytucjach kościelnych z udziałem księży i innych osób. W rok później Kościół ogłosił, że w geście dobrej woli niemiecki kościół katolicki zamierza otworzyć swe archiwa dla zbadania przyczyn pasma skandali seksualnych z udziałem księży i zakonników. Akta podejrzanych badać mieli przez trzy lata niezależni eksperci. Zadanie to powierzono prof. Pfeifferowi i jego zespołowi. Okazuje się jednak, że był zbyt dociekliwy. Większość niemieckich mediów stoi po jego stronie. - Zachowanie kościoła to przykład instytucjonalnego narcyzmu - podsumował wczoraj „Süddeutsche Zeitung".
Pfeffer zamierza nadal prowadzić badania nad patologicznymi zjawiskami w Kościele. Konferencja Niemieckiego Episkopatu grozi mu procesem.
Jakie tajemnice skrywa niemiecki Kościół katolicki?