Opozycja ma nadzieję, że zdoła obalić Muszarrafa

W stolicy Pakistanu niemal na każdym rogu stoi policjant z karabinem. Władze ostrzegają, że do Islamabadu przedostali się zamachowcy, którzy mają zakłócić przebieg poniedziałkowych wyborów do parlamentu

Aktualizacja: 15.02.2008 05:23 Publikacja: 14.02.2008 16:41

Opozycja ma nadzieję, że zdoła obalić Muszarrafa

Foto: AFP

– Wszystko podrożało w ciągu roku o 10 procent. W rolniczym kraju drożeją mleko i ryż, mąki w ogóle nie ma, bo wysłaliśmy całą do Afganistanu. To efekt rządów armii i Muszarrafa – denerwuje się mężczyzna, którego pytam, czy będzie głosował. Na pytanie, czy boi się zamachów, odpowiada z przekąsem: – Przecież rząd gwarantuje nam wolne, demokratyczne i bezpieczne wybory. Kiedy pytam o to samo taksówkarza, wychyla się przez okno i wymachując ręką, skanduje: Bhutto, Bhutto! Zamachami się nie martwi. – Będzie, co Bóg da.

Perspektywa możliwego wybuchu bomb na wiecach i w lokalach wyborczych nie przeraża też właściciela okopconego grilla sprzedającego prażone kolby kukurydzy. Będzie głosował na opozycyjną Pakistańską Ligę Muzułmańską (PMLN) byłego premiera Nawaza Szarifa. Tak jak sprzedawca telefonów komórkowych, który twierdzi, że media wyolbrzymiają to, co się dzieje w Pakistanie, a ekstremiści to margines.

Władze do niedawna mówiły to samo. Teraz ujawniły, że w Islamabadzie mogą znajdować się zamachowcy planujący zakłócenie wyborów. – Wojskowi próbują wykorzystać ekstremistów do własnych celów. Strach przed nimi ma pomóc Muszarrafowi w utrzymaniu władzy. Rząd liczy, że zastraszy wyborców i zniechęci ich do głosowania. Wysoka frekwencja będzie działać na niekorzyść partii władzy – mówi Faik ali Chachar, sekretarz prasowy opozycyjnej Pakistańskiej Partii Ludowej (PPP). Biuro prasowe partii jest po sufit oblepione plakatami z wizerunkiem Benazir Bhutto. W kłębach papierosowego dymu oprócz partyjnych działaczy popija kawę dwóch dziennikarzy ze znajdujących się w pobliżu redakcji.

– Powodów, by odsunąć Muszarrafa, jest mnóstwo. Za jego rządów pozycja Pakistanu uległa osłabieniu. Dość popatrzeć, jak wyglądamy na tle Chin, Indii czy nawet Iranu. Wszystko przez brak samodzielnej polityki zagranicznej i konszachty z USA – tłumaczy dziennikarz „The Nation”. – Na dodatek chce oddać Kaszmir Indiom – dorzuca drugi z konkurencyjnego „The Dawn”.

Ostatnie sondaże wskazują, że opozycyjna PPP, osierocona przez zabitą w grudniowym w zamachu Benazir Bhutto, i Pakistańska Liga Muzułmańska (PMLN) zgarną w poniedziałkowych wyborach najwięcej mandatów. PPP może liczyć na 36 procent głosów, a PMLN na 25. Obie ogłosiły, że niezależnie od tego, która wygra, utworzą koalicję. Partię rządową, dzięki której Muszarraf utrzymuje się u władzy, popiera tylko 12 procent wyborców. – Rozpacz po śmierci Bhutto zamieniła się w ogromną społeczną sympatię dla naszej partii. Wygramy, ale wiemy, że władze spróbują sfałszować wybory – mówi Chachar.

Po zamachu na Benazir Bhutto Muszarraf zaapelował do przywódców partii politycznych, by zrezygnowali z wieców. Opozycja nie zamierza jednak słuchać. Nie ma takiego dostępu do mediów jak ugrupowanie rządowe. Dotyczy to też rozlepiania plakatów. Billboardy partii Muszarrafa wiszą wyżej, w ich rozlepianiu bierze udział wojsko. Bezpośredni kontakt z wyborcami to jedyna możliwość opozycji, aby powalczyć o dodatkowe głosy. Gdyby udało się jej obsadzić w parlamencie dwie trzecie miejsc, mogłaby uruchomić wobec Muszarrafa procedurę impeachmentu.

Kiedy na początku lutego zakończyła się 40-dniowa żałoba po śmierci Bhutto, PPP z zapałem przystąpiła do kampanii wyborczej. W ostatnią sobotę na jej wiec przyszło 100 tys. ludzi. Upłynął spokojnie. Ekstremiści wzięli na cel inną partię. W mieście Charsadda na północy kraju bomba zabiła ponad 20 sympatyków świeckiego ugrupowania Awami. Nie pomogło mu nawet to, że wprowadziło do programu poprawkę, która stwierdza, że pakistańskie prawo nie może stać w sprzeczności z Koranem. W środę dokonano zamachu na islamską partię popierającą talibów. Zginęły dwie osoby.

– Ekstremiści, którzy stoją za zamachami, to głównie obcokrajowcy: Uzbecy, Arabowie, Tadżykowie, przybysze z Afryki. Chodzi im o wywołanie chaosu. Ukrywają się przy granicy z Pakistanem, ale i tak dostają cięgi od naszej armii. Próbują atakować, gdzie się da i kogo się da – mówi Asma Szakir, specjalistka od spraw bezpieczeństwa z uniwersytetu w Rawalpindi.

Pakistańska armia prowadzi ofensywę przeciwko ekstremistom w dolinie Swat, sto kilkadziesiąt kilometrów od stolicy, oraz w Waziristanie. Musiała się też zaangażować w poszukiwanie pakistańskiego ambasadora porwanego przy granicy z Afganistanem. Poważne siły związane są w Beludżystanie, gdzie działają separatyści, i w Kaszmirze, o który Pakistan toczy spór z Indiami. Pilnowanie porządku w miastach spoczywa na barkach policji. W poniedziałek w 160-milionowym kraju trzeba będzie upilnować 60 tys. lokali wyborczych.

Strona Pakistańskiej Partii Ludowej www.ppp.org.pk

– Wszystko podrożało w ciągu roku o 10 procent. W rolniczym kraju drożeją mleko i ryż, mąki w ogóle nie ma, bo wysłaliśmy całą do Afganistanu. To efekt rządów armii i Muszarrafa – denerwuje się mężczyzna, którego pytam, czy będzie głosował. Na pytanie, czy boi się zamachów, odpowiada z przekąsem: – Przecież rząd gwarantuje nam wolne, demokratyczne i bezpieczne wybory. Kiedy pytam o to samo taksówkarza, wychyla się przez okno i wymachując ręką, skanduje: Bhutto, Bhutto! Zamachami się nie martwi. – Będzie, co Bóg da.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021