Polska i Litwa namówiły osiem innych państw NATO do podpisania się pod apelem o objęcie Ukrainy i Gruzji „Planem działań na rzecz członkostwa” (MAP). Uznawany jest on powszechnie za ważny krok w stronę członkostwa. Pod listem oprócz Polski i Litwy podpisały się Bułgaria, Czechy, Estonia, Łotwa, Rumunia, Słowacja, Słowenia oraz Kanada, a więc w większości kraje, które niedawno wstąpiły do NATO. – Przekonujemy naszych partnerów, że MAP wcale nie przesądza o członkostwie w sojuszu. Program ten umożliwia jedynie szybsze dostosowanie się do standardów NATO – mówi „Rz” wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Jego zdaniem oba kraje ciągle mają szanse na MAP.

Decyzja ma zapaść na kwietniowym szczycie w Bukareszcie. Przeciwko wejściu obu krajów do NATO są przede wszystkim Niemcy i Francja. Ukraiński prezydent Wiktor Juszczenko i premier Julia Tymoszenko ślą list za listem do Berlina i Paryża, tłumacząc, że chcą pogłębić współpracę z NATO. Na ich niekorzyść przemawia jednak sprzeciw większości społeczeństwa wobec członkostwa. W przypadku Gruzji problemem są zbuntowane republiki Osetia Południowa i Abchazja. Niemiecka kanclerz Angela Merkel stwierdziła niedawno, że kraje uwikłane w konflikty regionalne nie mogą być przyjmowane do NATO.

Przeciwnicy zbliżenia Ukrainy i Gruzji z NATO nie ukrywają też, że sojusz powinien brać pod uwagę stanowisko Rosji. Większość starych krajów sojuszu chce uniknąć dalszej eskalacji napięcia. Na linii Moskwa – NATO doszło bowiem już do ostrego sporu o tarczę antyrakietową i ogłoszenie niepodległości przez Kosowo.

Wczoraj Moskwa zażądała zwołania nadzwyczajnego spotkania Rady Rosja – NATO w związku z planami USA dostaw broni do Kosowa. Zdaniem prezydenta George’a W. Busha dostawy te są niezbędne do walki z terroryzmem. – W Kosowie u władzy są dawni terroryści. Jak można walczyć z terroryzmem, dostarczając im broń – denerwuje się rosyjski ambasador przy NATO Dmitrij Rogozin.