Wśród sojuszników panuje brak zrozumienia

James Goldgeier, profesor George Washington University, były urzędnik Departamentu Stanu i Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA: Szczyt w Bukareszcie to jedna z ostatnich szans tej administracji na osiągnięcie tego od dawna deklarowanego celu, stąd ten pośpiech.

Publikacja: 03.04.2008 03:53

Wśród sojuszników panuje brak zrozumienia

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Dlaczego administracji Busha zaczęło się nagle spieszyć z przyjęciem Ukrainy i Gruzji do NATO?

James Goldgeier: Szczyt w Bukareszcie to jedna z ostatnich szans tej administracji na osiągnięcie tego od dawna deklarowanego celu, stąd ten pośpiech. Trzeba jednak pamiętać, że Waszyngton mówi wyłącznie o MAP, czyli planie działań na rzecz członkostwa. Tymczasem niektórzy sojusznicy najwyraźniej odnoszą wrażenie, że chodzi o rychłe przyjęcie tych krajów do NATO. A tak nie jest. MAP to tylko otwarcie drogi do członkostwa – a nie zaproszenie do sojuszu.

Myślę, że istnieje co do tego wśród sojuszników brak zrozumienia. Krytycy mówią o braku poparcia społecznego dla NATO na Ukrainie czy tak zwanych zamrożonych konfliktach w Gruzji – takie problemy rzeczywiście istnieją. Ale przyjmując MAP stwierdzamy jedynie, że te kraje poczyniły wystarczająco duży postęp w wielu dziedzinach, by znaleźć się na formalnej ścieżce do członkostwa – bez przesądzania czy i kiedy do niego dojdzie.

Myśli pan, że brak decyzji podczas tego szczytu znacząco oddali szanse Ukrainy i Gruzji na członkostwo?

Tak naprawdę nie ma wielkiego znaczenia, czy MAP zostanie przyjęte teraz czy za rok, bo samo członkostwo i tak jest kwestią lat. Istotne jest co innego. Jeśli za rok sama propozycja MAP spotkałaby się z tak samo nerwową reakcją Niemiec i innych sojuszników jak teraz, to byłby bardzo zły znak na przyszłość.

Niektórzy krytycy mówią, że NATO musi najpierw poradzić sobie z obecnymi problemami wewnętrznymi, a dopiero potem myśleć o rozszerzeniu.

To dwie osobne kwestie. Dziś największym wyzwaniem dla NATO jest sprawdzenie się w Afganistanie. Kluczowe pytanie brzmi: jak dużo chcą w tej sprawie zrobić Niemcy, Włosi, Hiszpanie? Gdzie gotowi są wysłać wojsko, na jakich warunkach, ile? To są najistotniejsze dla przyszłości sojuszu sprawy. Włączenie Ukrainy do NATO nie ma z tym nic wspólnego.

O problemach w Afganistanie sojusznicy dyskutują już bardzo długo. Czemu wciąż nie mogą ich rozwiązać?

W przypadku takich państw jak Niemcy, sprawa jest prosta: opinia publiczna jest zdecydowanie przeciwna robieniu w Afganistanie czegokolwiek ponad to, co obecnie robią tam niemieckie wojska. Rząd dotkliwie odczuwa tę presję społeczną. Nie próbował nawet wyjaśnić opinii publicznej, dlaczego większe zaangażowanie jest ważne. W rozmowach z Amerykanami Berlin powtarza, że robi w sprawie Afganistanu absolutnie wszystko, co może, i dalsze naciski nic nie dadzą.

Myśli pan, że Afganistan może doprowadzić do znaczącego osłabienia NATO?

Wszystko zależy od ostatecznego wyniku tego konfliktu. Jeśli zakończy się sukcesem, NATO wyjdzie z niego mocniejsze. Jeśli się zakończy klapą, będzie to dowód na to, że sojusz nie jest w stanie sprostać nowym wyzwaniom XXI wieku.

Dziś NATO nie musi się już martwić groźbą wojny w Europie. Jego działanie powinno się koncentrować na takich misjach jak Afganistan. Wielu Europejczyków tego nie widzi lub nie chce widzieć. Dla nich Afganistan to część irackiej eskapady Busha. Coś może się w tym względzie zmienić wraz z nastaniem nowej administracji w Waszyngtonie. Choć gdyby prezydentem został McCain – byłoby to trudniejsze.

Sporo przed tym szczytem mówiono o powiązaniu rozszerzenia NATO z tarczą antyrakietową. Jest jakiś związek między tymi dwiema sprawami?

Nie ma żadnego. Rozszerzenie NATO dotyczy stabilizacji w Europie. Tarcza dotyczy obrony przed potencjalnymi zagrożeniami z Bliskiego Wschodu. Sporo mówiło się o możliwości „przehandlowania” jednego za drugie, ale nie wydaje mi się, by to miało sens. Oczywiście, obie sprawy bardzo drażnią Rosjan – i to zapewne ich jedyny związek.

Przed tym szczytem Moskwie udało się wytworzyć w Europie, a szczególnie w Niemczech, atmosferę nerwowości. Stąd niemieckie próby powstrzymania inicjatywy USA w sprawie Ukrainy czy Gruzji i argumenty Berlina, że te dwie sprawy – rozszerzenie NATO i budowa tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach – to dla Rosji za dużo do przełknięcia na jeden raz.

Rz: Dlaczego administracji Busha zaczęło się nagle spieszyć z przyjęciem Ukrainy i Gruzji do NATO?

James Goldgeier: Szczyt w Bukareszcie to jedna z ostatnich szans tej administracji na osiągnięcie tego od dawna deklarowanego celu, stąd ten pośpiech. Trzeba jednak pamiętać, że Waszyngton mówi wyłącznie o MAP, czyli planie działań na rzecz członkostwa. Tymczasem niektórzy sojusznicy najwyraźniej odnoszą wrażenie, że chodzi o rychłe przyjęcie tych krajów do NATO. A tak nie jest. MAP to tylko otwarcie drogi do członkostwa – a nie zaproszenie do sojuszu.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021