Wczoraj przeciwko chińskiej polityce protestowano w Delhi, gdzie dotarła sztafeta ze zniczem olimpijskim. Do jej ochrony indyjskie władze zmobilizowały ponad 15 tysięcy policjantów.
Centrum miasta zamknięto dla ruchu. Jedynymi widzami, którym pozwolono oglądać bieg, było kilkuset młodych Hindusów w koszulkach z logo Coca-Coli – sponsora igrzysk w Pekinie – i kilkuset Chińczyków mieszkających w stolicy Indii.
W tym czasie w centrum miasta odbyła się wielotysięczna demonstracja Tybetańczyków wspieranych przez indyjskich obrońców praw człowieka. Protestujący zorganizowali alternatywny marsz z pochodnią. Zapalono ją pod mauzoleum Mahatmy Gandhiego – ojca ruchu biernego oporu. Mimo pokojowego charakteru manifestacji aresztowano co najmniej 180 tybetańskich działaczy. Deputowani partii socjalistycznej i partii ludowej oskarżyli rząd o przekształcenie stolicy w policyjne koszary, mimo iż płomień olimpijski „jest symbolem braterstwa”.
Obawy przed gwałtownymi protestami narastają także w Chinach. Według niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” władze w Pekinie zamierzają wydalić na czas igrzysk wszystkich zagranicznych studentów. Do lipca mają opuścić kraj.
– Dotyczy to wszystkich uczelni i wszystkich zagranicznych studentów bez względu na to, czy na stałe mieszkają w Chinach czy nie – potwierdził gazecie jeden z rzeczników uniwersytetu w Pekinie. Wydalenie grozi także zagranicznym naukowcom. W Chinach studiuje ponad 190 tysięcy cudzoziemców.