Ławrow uważa, że działania wbrew interesom Rosji to próba stworzenia wroga, który zastąpiłby Związek Radziecki. – Określone siły polityczne dążą, by znaleźć nowy materiał cementujący zachodni sojusz, i te poszukiwania z jakichś powodów prowadzą do Rosji – twierdzi.

– Bez równoprawnej współpracy w formule trójkąta nie zbudujemy w regionie euroatlantyckim kolektywnego bezpieczeństwa. Nie można nie zauważyć, że jednostronne działania – takie jak uznanie niepodległości Kosowa, rozmieszczenie elementów tarczy antyrakietowej USA w Europie Wschodniej czy uparte lobbowanie na rzecz przyspieszonego zmierzania Ukrainy i Gruzji ku NATO – przeczą temu celowi – podkreślił.

Ławrow ostrzega, że uznanie niepodległości Kosowa może doprowadzić Europę do „wewnętrznego wstrząsu” i rozpadu. – Nie można wykluczyć, że (...) państwa UE zaczną się dzielić wcześniej, nim ona przekształci się w Europę regionów.

Według niego szczyt NATO w Bukareszcie i szczyt Rosja – USA w Soczi udowodniły jednak, że nie można stosunków Rosji z zachodnimi partnerami uznać jedynie za konfrontację. „Być może po raz pierwszy szczyt NATO – Rosja pracował jako forum, na którym interesy narodowe konkretnych państw przeważały nad interesem sojuszu” – pisze Ławrow. Jego zdaniem Rosja wstąpiła na drogę „radykalnej transformacji” i „zaakceptowała rzeczywistość wyzwolonego świata z jego rodzącą się wielobiegunowością”. Według niego zmieniać się jednak powinni wszyscy, a nie tylko Rosja.