Birma: tysiące ofiar cyklonu Nargis

Ponad 10 tysięcy osób zginęło, a setki tysięcy pozostały bez dachu nad głową – informują władze Birmy

Publikacja: 06.05.2008 02:42

Birma: tysiące ofiar cyklonu Nargis

Foto: AP

Nikt nie jest w stanie podać dokładnej liczby zabitych, bo do większości zniszczonych miejsc nie dotarły jeszcze służby ratunkowe. Rządząca Birmą junta wojskowa nie jest zaś skora do ujawniania szczegółów katastrofy. Jeszcze dzień wcześniej twierdziła, że ofiar jest zaledwie 351.

Wczoraj państwowa telewizja oficjalnie ogłosiła, że zginęło 3939 osób. Kilka godzin później szef MSZ informował o 10 tysiącach. Ale dane pochodzą z zaledwie dwóch z pięciu zalanych przez wodę regionów – Rangunu i Irrawaddy. Ostateczna liczba ofiar może być wyższa.

Gigantyczna jest również liczba osób pozbawionych dachu nad głową – co najmniej kilkaset tysięcy. Całe aglomeracje zamieniły się w niemal doszczętnie zalane miasta widma. Potężny wiatr (ponad 190 km na godzinę) zdruzgotał mosty, zerwał linie elektryczne i zniszczy tysiące budynków. Zablokowana jest większość dróg.

Ostatni raz tropikalny tajfun wyrządził tak potworne szkody w 1999 roku w Indiach, gdy w wyniku ataku żywiołu zginęło co najmniej 10 tysięcy ludzi. W rządzonej przez brutalną wojskową dyktaturę Birmie władze nie kwapią się jednak do pomocy obywatelom.

Tak jest na przykład w zniszczonym w 75 – 80 procentach mieście Laputa. Z większości budynków pozostały tam tylko pozbawione ścian szkielety, a 16 okolicznych wiosek zostało zmytych z powierzchni ziemi. Tysiące mieszkańców, którzy koczują teraz w prowizorycznych szałasach, zostało bez żadnej pomocy.

Ludzie przypominają zeszłoroczne, brutalnie stłumione przez służbę bezpieczeństwa i wojsko, prodemokratyczne protesty tybetańskich mnichów. – Wtedy władze nie miały problemów ze znalezieniem personelu – mówią poszkodowani, do których dotarli zachodni dziennikarze.

I tym razem nie obyło się jednak bez broni. W znanym z wyjątkowo brutalnych strażników i straszliwych warunków w celach więzieniu Insein policja zabiła 36 więźniów.

Gdy wiatr zerwał dach z budynku, służba bezpieczeństwa w brutalny sposób spędziła do wielkiej sali około tysiąca osadzonych. Wszystkie drzwi do pomieszczenia zostały zamknięte na głucho, a mężczyźni, żeby ochronić się przed zimnem, rozpalili ogień. Powstały w ten sposób dym wywołał panikę, która z kolei spotkała się z brutalną reakcją funkcjonariuszy. Przestraszonych więźniów spacyfikowano przy użyciu ostrej amunicji.

Obecni w regionie współpracownicy BBC alarmują, że zapasy wody i jedzenia w zalanych regionach są wyjątkowo małe. Jeżeli szybko nie nadejdzie pomoc, w Birmie może dojść do katastrofy humanitarnej. Junta najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę, bo zgodziła się na dostawy niezbędnych produktów przez ONZ i organizacje humanitarne.

Zdaniem ekspertów to znak, że sytuacja rzeczywiście jest wyjątkowo poważna. Izolujące swoich obywateli od reszty świata i nieufne wobec społeczności międzynarodowej wojskowe władze na ogół w takich sytuacjach podchodziły z rezerwą do ofert pomocy z zagranicy.

W chwili zamykania tego wydania „Rzeczpospolitej” statki z żywnością na pokładzie były już w drodze. ONZ zapewnia, że zrobi wszystko, żeby trafiła ona bezpośrednio do potrzebujących, a nie w ręce przedstawicieli reżimu, który od wielu lat objęty jest surowymi międzynarodowymi sankcjami.

Wojsko rządzi Birmą, którą przemianowało na Myanmar, od 1962 roku. W kraju dławiona jest wolność słowa, w więzieniach siedzą tysiące opozycjonistów.

ap, afp

Wiadomości o Birmiewww.mizzima.com

Nikt nie jest w stanie podać dokładnej liczby zabitych, bo do większości zniszczonych miejsc nie dotarły jeszcze służby ratunkowe. Rządząca Birmą junta wojskowa nie jest zaś skora do ujawniania szczegółów katastrofy. Jeszcze dzień wcześniej twierdziła, że ofiar jest zaledwie 351.

Wczoraj państwowa telewizja oficjalnie ogłosiła, że zginęło 3939 osób. Kilka godzin później szef MSZ informował o 10 tysiącach. Ale dane pochodzą z zaledwie dwóch z pięciu zalanych przez wodę regionów – Rangunu i Irrawaddy. Ostateczna liczba ofiar może być wyższa.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022