To konsekwencja wydarzeń z zeszłego tygodnia, gdy grupa studentów nie wpuściła Eriki Steinbach do sali wykładowej. „Kierownictwo uniwersytetu nie użyło swojego autorytetu. Kolejny wykład został przez nie »przełożony«. Jest oczywiste, że władze uczelni nie mają odwagi, by zapewnić spokój na sali, i nie mają poszanowania dla wolności słowa” – napisała w specjalnym oświadczeniu Steinbach.

– Uniwersytet nie może być miejscem, gdzie używa się przemocy. Policja poinformowała nas, że do ochrony uczestników konieczne byłoby zaangażowanie dwustu funkcjonariuszy – tłumaczyła rzeczniczka uniwersytetu przyczyny odwołania wykładów. Podkreśliła, że władze uczelni nie popierają zachowania studentów, ale nie miały innego wyjścia. – To nasze zwycięstwo. Nasza uczelnia nie może być miejscem, gdzie fałszuje się historię – powiedział „Rzeczpospolitej” Tamos Blenassy, student politologii i jeden z organizatorów protestu.

W ubiegły wtorek szefowa Związku Wypędzonych została na terenie uczelni oblana wodą. Powitano ją transparentem: „50 lat BdV to o 50 lat za wiele rewanżyzmu”. Studenci skandowali rymowany slogan: „Oma, Opa und Hans Peter, keine Opfer sondern Täter” (Babcia, dziadek i Hans Peter nie byli ofiarami, lecz sprawcami).

Na dużym transparencie widniały wyniki wyborów do Reichstagu w 1933 r. przypominające, że NSDAP miała wyjątkowo dużo zwolenników na ziemiach należących dzisiaj do Polski. Zamiarem Eriki Steinbach było wygłoszenie czterech wykładów na temat niemieckiego osadnictwa na Wschodzie i przymusowych wysiedleń po II wojnie światowej.