Bomby wybuchły w Laredo i w pobliskiej miejscowości Noja (m.in. na polu golfowym). Nie było zabitych ani rannych, bo nim doszło do detonacji, zamachowcy zadzwonili do służb ratunkowych i uprzedzili o swoich zamiarach. – Telefon otrzymaliśmy ok. 10.30. Dzwonił ktoś z ETA – opowiadał dziennikarzom oficer dyżurny.
Media podkreślają, że wczorajsze eksplozje to sygnał od ETA, że wakacyjny sezon zamachów został rozpoczęty. Baskijscy separatyści starają się zniechęcić turystów do odwiedzania Hiszpanii. Przeważnie uprzedzają jednak przed atakami na obiekty cywilne.