Rosjanie nadal okupują Gori

Rozejm na papierze. Rosjanie ogłosili, że zgodnie z zapowiedzią prezydenta Dmitrija Miedwiediewa zaczęli się w poniedziałek wycofywać z Gruzji. Jednak po południu w okolicach Gori nie było widać żadnych zmian. Na dodatek żołnierze na posterunkach wymagali od dziennikarzy akredytacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji - pisze Jerzy Haszczyński z Tbilisi.

Aktualizacja: 19.08.2008 09:27 Publikacja: 18.08.2008 19:09

Mimo wcześniejszych deklaracji w poniedziałek wieczorem rosyjscy żołnierze wciąż kontrolowali między

Mimo wcześniejszych deklaracji w poniedziałek wieczorem rosyjscy żołnierze wciąż kontrolowali między innymi Gori (na zdjęciu – w rozmowie z gruzińskim duchownym)

Foto: Reuters

– Wasz pobyt tutaj bez akredytacji z ministerstwa w Moskwie jest nielegalny – powiedział mnie i innym dziennikarzom zagranicznym rosyjski oficer na głównej drodze Gruzji, niedaleko Gori. Do granicy Federacji Rosyjskiej jest stamtąd 80 kilometrów.

Rosjanie zagrodzili drogę transporterami opancerzonymi i po południu nie przepuszczali dziennikarzy jadących w kierunku Gori. Jak się później wyjaśniło, podjęli taką decyzję po nieudanej próbie wymiany jeńców wojennych z Gruzinami.

Do wymiany miało dojść w samo południe w Ergneti, na granicy z separatystyczną Osetią Południową. Ale nie doszło, a winą za niepowodzenie operacji obie strony obarczały się wzajemnie. Zdaniem Rosjan Gruzini w ostatniej chwili postawili dodatkowe żądania, które „czyniły z jeńców zakładników”. Strona gruzińska twierdziła, że Rosjanie dostarczyli listę, na której nie było niektórych uwięzionych żołnierzy gruzińskich, byli zaś już uwolnieni.

Nieudana akcja rozdrażniła rosyjskich wojskowych na posterunkach między Gori a Igoeti (ostatnia okupowana gruzińska wieś na głównej drodze w kierunku Tbilisi, 50 kilometrów na zachód od stolicy). Rosyjskie czołgi staranowały posterunek gruzińskiej policji w Igoeti, niszcząc samochody.

Kamandir Saakaszwili– Nie ma jeńców, nie ma przejazdu – mówił podoficer, jeden z niewielu żołnierzy rosyjskich na posterunkach posługujących się dobrą ruszczyzną. Większość to mieszkańcy północnego Kaukazu, dla których rosyjski nie jest pierwszym językiem.

Jeden z takich kaleczących ruszczyznę żołnierzy, w klapkach zamiast wojskowych butów, dodał:

– A jak tam wasz kamandir? Co on jeszcze wymyśli?

– Jaki kamandir?

– No, Saakaszwili! – wypalił do zaskoczonych zagranicznych dziennikarzy i pogroził: – Jeszcze się zbliżymy do amerykańskiej granicy. Nie potrafił jednak powiedzieć gdzie konkretnie.

15 km od Gori i 55 km od Tbilisi drogę blokowały transportery opancerzone rosyjskich sił pokojowych oznaczone niebieskim kołem z żółtą obwódką i wpisanymi weń literami MS, od rosyjskiego skrótu tej formacji. Prezydent Micheil Saakaszwili ich przebywanie na terytorium Gruzji uważa za równie skandaliczne jak obecność regularnej armii rosyjskiej. Nie godzi się, by w przyszłych międzynarodowych siłach pokojowych znaleźli się Rosjanie ze znaczkami MS, bo są oni stroną konfliktu. Na dodatek, jak mówi, i tak w dużej części są to Osetyjczycy z Gruzji, którym Moskwa przyznała rosyjskie obywatelstwo.

Na okupowanym terytorium środkowej Gruzji dominuje regularna rosyjska armia, a nie oddziały z napisem MS. Rosyjskie samochody wojskowe mają tu rejestracje z numerem 21, czyli z bardzo dalekiej Czuwaszji nad środkową Wołgą.

Saakaszwili we wczorajszym przemówieniu w gruzińskiej telewizji pierwszy raz zastosował łagodniejszą retorykę wobec Rosji. Zwracając się „do sił okupacyjnych, które weszły z Rosji”, wezwał do rozpoczęcia negocjacji w sposób, który pozwoli, by oba kraje nie odwróciły się od siebie na zawsze.

Najpierw jednak, mówił gruziński prezydent, „okupacja musi się skończyć” – wojska rosyjskie muszą opuścić gruzińskie miasta i drogi, a mieszkańcy podbitych miejscowości muszą mieć szansę wrócić do swoich domów. – Każdy dzień waszej obecności tutaj powoduje wielkie szkody dla zwykłych ludzi, ale nie jest zagrożeniem dla gruzińskiej państwowości. Szkodzi też waszej przyszłości – dodał Saakaszwili.

Dziś nad sytuacją w Gruzji będą debatować szefowie dyplomacji państw sojuszu północnoatlantyckiego. Wczoraj prezydenci RP Lech Kaczyński i Litwy Valdas Adamkus zaapelowali o pilne przyznanie Gruzji i Ukrainie planu działań na rzecz członkostwa w NATO. Podkreślali, że „rosyjskie działania w niepodległej Gruzji wyszły daleko poza wszelkie rozsądne ramy zapewniające bezpieczeństwo cywilów i negocjatorów pokojowych, powodując eskalację jawnych grabieży – celową destrukcję gruzińskiej gospodarki, krajobrazu i środowiska – oraz mordów. Są to oczywiste dowody prowadzonych tam czystek etnicznych”.

Zdaniem rzeczniczki NATO Carmen Romero ministrowie – wśród nich szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski i sekretarz stanu USA Condoleezza Rice – poprą Gruzję i potwierdzą zamiar przyjęcia tego kraju do sojuszu. Można się spodziewać „ostrego przesłania” dla Rosji wzywającego do wprowadzenia w życie warunków zawieszenia broni. A Condoleezza Rice powiedziała wczoraj, że NATO nie pozwoli Rosji na osłabienie Gruzji i wytyczenie „nowych linii podziału” w Europie.

Rosyjski ambasador przy sojuszu północnoatlantyckim Dmitrij Rogozin ostrzegł, że jeśli ministrowie nie podejmą „odpowiedzialnej decyzji”, pogorszy się „jakość współpracy” NATO – Rosja. Podkreślił, że Rosja „nie chce usłyszeć, że Saakaszwili jest świętym”, i porównał działania gruzińskiego prezydenta w Osetii Południowej do zbrodni Hitlera i Stalina.

Tymczasem główny zarzut Moskwy pod adresem Gruzji zakwestionowała organizacja praw człowieka Human Rights Watch, która stwierdziła, że w Osetii liczba zabitych cywilów wyniosła dziesiątki, a nie tysiące, jak chcą Rosjanie.

Kolejny raz ostro przeciwko Rosji wystąpiła Szwecja. Premier Frederik Reinfeldt poinformował o zamrożeniu współpracy wojskowej. – Rząd uznał, że do czasu nowych decyzji nie będą przeprowadzane wspólne ćwiczenia wojskowe ani wymiana między jednostkami – stwierdził. Zaostrzenie polityki wobec Rosji zaproponował szef Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering. – Musimy obstawać za tym, by Rosja całkowicie i jak najszybciej wycofała się z centralnej Gruzji – mówił. W innym tonie wystąpił prezydent Czech Vaclav Klaus. Na łamach „Mlada Fronta Dnes” oskarżył Saakaszwilego o „rozpoczęcie wojennej awantury”. Jego zdaniem odpowiedzialność za wywołanie wojny „bezdyskusyjnie” ponoszą Gruzini.

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew jest zadowolony ze swego wojska. Wręczył – w stolicy Osetii Północnej Władykaukazie – walczącym w Gruzji żołnierzom rosyjskim ordery. Oświadczył, że uczestniczyli w „operacji pokojowej”, która zostanie zapamiętana jako jeden z najbardziej chwalebnych czynów rosyjskiej armii. A Amerykanie podali, że Rosjanie rozmieścili w Osetii Południowej rakiety balistyczne średniego zasięgu SS-21. Piotr Kościński, reuters, pap

Oficjalna strona miasta Gori www.gori.iatp.org.ge

– Wasz pobyt tutaj bez akredytacji z ministerstwa w Moskwie jest nielegalny – powiedział mnie i innym dziennikarzom zagranicznym rosyjski oficer na głównej drodze Gruzji, niedaleko Gori. Do granicy Federacji Rosyjskiej jest stamtąd 80 kilometrów.

Rosjanie zagrodzili drogę transporterami opancerzonymi i po południu nie przepuszczali dziennikarzy jadących w kierunku Gori. Jak się później wyjaśniło, podjęli taką decyzję po nieudanej próbie wymiany jeńców wojennych z Gruzinami.

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021