McCain nie po raz pierwszy wywołał powszechną konsternację. – W czwartek rano zawieszam kampanię i wracam do Waszyngtonu – zapowiedział niespodziewanie senator. Zdaniem republikańskiego kandydata na prezydenta tak on, jak i jego demokratyczny rywal powinni w chwili kryzysu być na Kapitolu, by wspólnie z Kongresem i administracją dopracować pakiet ratunkowy dla sektora finansowego. McCain chce też odłożyć zaplanowaną na jutro pierwszą z serii trzech debat prezydenckich.
Barack Obama, który prowadzi kampanię na Florydzie, przygotowując się do debaty w pobliskim Missisipi, stwierdził, że nie zamierza zawieszać kampanii i jest przeciw odwołaniu debaty. – Powiedziałem przywódcom Kongresu: jeśli mogę się przydać, mogę być wszędzie o każdej porze. Prezydent musi umieć dawać sobie radę z wieloma problemami naraz, a nie koncentrować się na jednym, zawieszając całą resztę – oświadczył Obama, dodając, że właśnie teraz debata jest potrzebna, by „kandydaci wyjaśnili Amerykanom, co zamierzają zrobić z tym kryzysem”.
– Może się okazać, że McCain przechytrzył sam siebie. Wielu wyborców może odebrać tę decyzję jako tanią polityczną zagrywkę. Kto powiedział, że senator USA nie może jednocześnie prowadzić kampanii, uczestniczyć w debacie i głosować w Senacie? Wybory w tym kraju odbywały się już w znacznie gorszych czasach i nikt nie przerywał z tego powodu kampanii – mówi „Rz” były doradca prezydentów Forda i Cartera, politolog Stephen Hess.
Decyzję McCaina ostro skrytykował demokratyczny senator Charles Schumer, zwolennik Obamy. – To, co zrobił senator McCain, jest zwyczajnie dziwaczne. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy w tych delikatnych negocjacjach, jest zastrzyk wyborczej polityki – dodał Schumer.
Popierający McCaina republikański senator Lindsey Graham stwierdził z kolei, że powaga sytuacji wymaga od kandydata powrotu na Kapitol.