Sprawę początkowo próbowano zatuszować. Ujawnił ją jednak dziennik "Il Giornale". Gazeta zaznaczyła, że to nie pierwszy przypadek kradzieży w parlamencie. Podobny miał miejsce przed przerwą wakacyjną.
Policja wykluczyła z kręgu podejrzanych samych parlamentarzystów. Uznano bowiem, że zarabiający po kilkanaście tysięcy euro miesięcznie deputowany czy senator nie połasiłby się na portfel dziennikarki.
"Il Giornale" zwraca uwagę, że do kradzieży doszło, gdy w Izbie Deputowanych panował wyjątkowy ścisk. Zdarza się to jednak rzadko, gdyż absencja w szeregach deputowanych i senatorów jest zwykle bardzo duża i złodziej nie ma wielu dogodnych okazji do działania.