Powstanie Republiki Rusi Podkarpackiej ogłosili uczestnicy II Europejskiego Kongresu Rusinów Podkarpackich. Debatowali w sobotę w rosyjskim teatrze dramatycznym w Mukaczewie. Podpisali akt ogłoszenia państwowości rusińskiej, wybrali swoich przywódców i zaapelowali do ukraińskich władz, by uznały Zakarpacie (zwane tu też Pod- karpaciem) za region autonomiczny.
Wszystko to działo się w regionie, który tradycyjnie popiera prezydenta Wiktora Juszczenkę, i z którego pochodzi szef jego kancelarii Wiktor Bałoha. Partia Juszczenki Nasza Ukraina zażądała od Prokuratury Generalnej, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Służby Bezpieczeństwa (SBU) wszczęcia sprawy karnej wobec organizatorów separatystycznego zjazdu. – Kontrolujemy sytuację. Prowadzimy dochodzenie, które dotyczy zagrożenia dla integralności terytorialnej kraju – powiedziała „Rz” Maryna Ostapenko, rzecznik SBU.
W posiedzeniu kongresu uczestniczyło ponad 100 osób. Organizatorzy zadbali też o posiłki: kilkuset młodych ludzi, m.in. z Doniecka i Odessy, spacerowało ulicami Mukaczewa, wymachując flagami prorosyjskiej partii Rodina i plakatami z napisem „Chcemy oglądać rosyjską telewizję”. Lwowskie gazety pisały, że młodzież była uzbrojona w kije, by skuteczniej walczyć o interesy Rusinów.
Ukraińscy eksperci nie mają wątpliwości: kongres w Mukaczewie zainspirowały rosyjskie służby specjalne. – Rosja za wszelką cenę chce podważyć niepodległość ukraińską, dążąc do jej rozbicia na takie części, jak: Krym, Donbas i inne regiony – mówi „Rz” znany filozof i politolog Myrosław Popowycz. I dodaje: – Problem też w tym, że zakarpaccy Rusini są dość prymitywni i trudno z nimi prowadzić dialog. Równocześnie intelektualny i kulturowy potencjał tego ruchu jest marny, co oznacza, że nie ma on wpływu na społeczeństwo.
Na liczącym półtora miliona mieszkańców Zakarpaciu 10 tys. osób uważa się za Rusinów. W marcu władze obwodu uznały, że istnieje narodowość rusińska, a Rusini są tam oficjalną mniejszością narodową. Decyzja ta spotkała się z protestami nacjonalistycznych organizacji. Portal Zaxid.net napisał, że od tamtego czasu zakarpackie wsie okupują rzesze agitatorów, którzy apelują do mieszkańców, by przestali się bać i przyznawali się do korzeni rusińskich.