Nikt nie dawał więcej niż Napoleon

Szarża pod Somosierrą nie była więc wcale szaloną galopadą, w której wszyscy krzyczeli „Hura!” i stojąc w strzemionach, pędzili na wroga w uniesieniu. Główną zasługą tych młodzieńców było to, że po kilku kryzysach – a zdarzyły się przynajmniej dwa – zbierali się do kupy i kontynuowali natarcie - mówi Andrzej Nieuważny w 200. rocznicę bitwy pod Somosierrą.

Aktualizacja: 29.11.2008 07:59 Publikacja: 29.11.2008 01:01

Po bitwie pod Somosierrą. Sztych według obrazu Horacego Verneta

Po bitwie pod Somosierrą. Sztych według obrazu Horacego Verneta

Foto: Rzeczpospolita

[b]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/zychowicz/2008/11/29/czy-napoleon-oszukal-polakow%e2%80%a9/]blog.rp.pl/zychowicz[/link][/b]

[b]RZ: Ilu Polaków walczyło w wojskach Napoleona w Hiszpanii?[/b]

Około 30 tysięcy. Pochodzili z wywodzącej się po części jeszcze z włoskich Legionów Dąbrowskiego Legii Nadwiślańskiej, zmobilizowanej w kraju Dywizji Księstwa Warszawskiego i pułku szwoleżerów. To właśnie ci ostatni 200 lat temu brali armaty pod Somosierrą.

[b]Kim byli szwoleżerowie?[/b]

Ochotnikami, w 95 procentach szlachcicami, którzy niespecjalnie przejmowali się wolnościowymi aspiracjami Hiszpanów. Choć rozumieli ich. Najważniejsza była służba Napoleonowi, który złożył obietnice dotyczące przyszłości ich ojczyzny. Pamiętajmy też, że wojna zdawała się młodym ludziom przygodą. „Woyna bardzo jest zabawna, iednego dnia tańcujemy, a drugiego się bijemy” – pisał z Hiszpanii do mamy Stanisław Hempel.

[b]Dość krwawą przygodą.[/b]

Tak, ale z tego zdali sobie sprawę później. Wieszanie chłopów za to, że nie oddają armii kontyngentów, rzeczywiście nie było wojaczką, o jakiej marzyli. Ale ta refleksja przyszła z czasem. Zwłaszcza w latach 1810 – 1811, gdy część szwoleżerów wróciła do Hiszpanii. Ten drugi pobyt był już typową okupacją, a działania bojowe polegały głównie na zwalczaniu partyzantki. Przypominało to dzisiejsze misje w Iraku i Afganistanie.

[b]Czy Polacy popełniali zbrodnie wojenne?[/b]

W Hiszpanii odznaczyli się lansjerzy nadwiślańscy, najlepszy polski pułk. Prawdziwi zawodowcy. To oni w 1811 roku pod Albuherą rozbili angielskie czworoboki. Ale za Pirenejami pełnili też rolę kastetu, który likwidował oddziały partyzanckie. Jak każda wojna podjazdowa była to wojna brudna. Dla pozyskania informacji używano wszelkich środków. Podporucznik szwoleżerów Andrzej Niegolewski, skądinąd szlachetny młody człowiek, pisał, że schwytany przed somosierską szarżą Hiszpan „tą razą niepotrzebnie bał się o swoje życie”. Dlaczego „tą razą”? Bo w innych przypadkach jeńców zabijano. Dziś, z perspektywy obu wojen światowych, nie ma się co oburzać. Taka jest wojna.

[b]Czy katolicyzm Polaków miał podczas wojny w Hiszpanii jakieś znaczenie?[/b]

Znamy przypadki, gdy rannym, wziętym do niewoli szwoleżerom życie ratował szkaplerz czy krzyż zawieszony na szyi. Ze względu na swoją wiarę Polacy zachowywali się również lepiej w stosunku do kościołów czy księży. Hiszpanie to zauważali.

[b]Ale przecież symbolem tej wojny stał się dla Hiszpanów szwoleżer pod Somosierrą tnący z siodła mnicha zasłaniającego się krzyżem.[/b]

W Saragossie nadwiślańczycy zabijali bez wahania uzbrojonych duchownych. Pod Somosierrą mnisi raczej nie strzelali, ale domalowywano ich później, za co zresztą weterani bardzo się gniewali. Artysta chętnie używa symboli mocnych. A cóż mocniejszego niż mnich broniący katolickiej Hiszpanii przed niewierzącym Francuzem...

[b]... albo przed wierzącym Polakiem. Katolicy walczący o niepodległość własnej ojczyzny tłumili podobne dążenia współwyznawców.[/b]

Powtarzam: to było wojsko. A wojsko ma wypełniać rozkazy. I jeżeli na drodze stanie przeciwnik – hiszpański, angielski czy każdy inny – to należy go pokonać. Dylematy osobiste muszą ustąpić przed żołnierskim obowiązkiem.

[b]Przedstawia pan szwoleżerów jako zimnych profesjonalistów. Tymczasem szarża pod Somosierrą przeszła do historii jako czyn wyjątkowo brawurowy, niemal szaleńczy. Tak nie zachowują się profesjonaliści.[/b]

30 listopada 1808 roku, gdy 3. szwadron pod dowództwem Kozietulskiego stanął u wjazdu do somosierskiej „ciaśniny”, nie było wśród tego młodego wojska zimnych zawodowców! Dla niemal wszystkich szarża miała być pierwszym bojem. Szli do niej pełni zapału młodzieńcy, wyszkoleni tylko w podstawowej taktyce, służbie polowej, patrolach itd. Zawodowcami mieli dopiero zostać.

[b]Czym była więc Somosierra? Cudem? Patriotycznym zrywem młodych serc?[/b]

Nie mieszajmy poezji z realiami. Nikt do końca nie wiedział, co czeka na Napoleona pod Somosierrą. To był koniec listopada, była duża mgła, kolejne baterie ustawione przez Hiszpanów na drodze znajdowały się za zakrętami i były niewidoczne. Pierwotnym celem francuskich ataków było zajęcie pierwszej, najsilniejszej baterii. Atakująca pod górę piechota nie mogła sobie jednak poradzić i zirytowany Napoleon zdecydował się na szarżę jazdy.

[b]Polacy nie zatrzymali się jednak na pierwszej baterii.[/b]

Mimo strat, gęstego ognia nieprzyjaciela i szoku po pierwszej salwie szwoleżerowie zdołali zająć pierwszą baterię. A widząc uciekających Hiszpanów, poszli za ciosem. I mimo kolejnych strat zdobyli następne trzy baterie. Szarża pod Somosierrą nie była więc wcale szaloną galopadą, w której wszyscy krzyczeli „Hura!” i stojąc w strzemionach, pędzili na wroga w uniesieniu. Główną zasługą tych młodzieńców było to, że po kilku kryzysach – a zdarzyły się przynajmniej dwa – zbierali się do kupy i kontynuowali natarcie.

[b]Szwoleżerowie spanikowali?[/b]

Nastąpiło załamanie ataku po pierwszej salwie, po pierwszym prochu, jaki powąchali. Ściśnięci na drodze czwórkami Polacy zatrzymali się, niektórzy stracili głowę. Potłuczony Kozietulski wygrzebał się jednak spod zabitego konia i opanował sytuację. Sam już nie pojechał dalej, ale szarża dzięki niemu znów ruszyła. Gdy dojechali na szczyt i zaczął ustępować bitewny amok, zdali sobie sprawę, że stało się coś niezwykłego, że był to bardzo nietypowy atak. Niezwykła była też atmosfera: wspaniały krajobraz, dynamika szarży, świadomość, że wszystko działo się na oczach cesarza.

[b]Ilu zginęło?[/b]

Było 24 zabitych i śmiertelnie rannych, a ciężej rannych około 60 spośród ponad 200 atakujących w pierwszej fali. Wielu było kontuzjowanych po upadku z konia.

[b]Bitwa ta zapewne nie przypominała późniejszych obrazów, na których Polacy w pięknych mundurach umierają z uśmiechem za cesarza?[/b]

Malowano ich w mundurach paradnych, ale oni atakowali mając zakryte karmazynowe wyłogi, płaszcze zrolowane przez pierś i czapki pokryte czarnymi pokrowcami.

[b]Czy wiadomo, co powiedział Napoleon, gdy przybył do zdobytych baterii?[/b]

Dla zawodowego wojskowego fakt, że najmłodszy oddział jego gwardii, uważany za rodzaj cudzoziemskiej maskotki, dokonał takiego wyczynu, był z pewnością pozytywnym zaskoczeniem. Dał to Polakom odczuć. Zgodnie z przekazem miał powiedzieć: „Jesteście godni mojej starej gwardii”. Myślę, że tak było. Napoleon umiał chwalić dzielnych żołnierzy.

[b]Dlaczego Napoleon posłał Polaków do Hiszpanii, odciągając ich od Księstwa Warszawskiego, które wkrótce zostało zaatakowane przez Austrię?[/b]

Polacy wyruszyli do Hiszpanii w roku 1808, gdy nikt nie przewidywał, że wiosną 1809 wybuchnie wojna w Księstwie. Dla Napoleona wojska cudzoziemskie były klockami do przesuwania na mapie. W Hiszpanii byli nie tylko Polacy, ale także Włosi, Szwajcarzy, Badeńczycy czy Hesi. Mięso armatnie, którym się dysponuje. Napoleon nie miał więc jakiegoś świadomego zamysłu, żeby wykorzystać (a tym bardziej wygubić) Polaków. Wziął ich na żołd i używał tam, gdzie ich potrzebował.

[b]Miał chyba jednak tendencję do wykorzystywania Polaków do brudnej roboty, żeby wymienić tylko słynne San Domingo. Najlepiej oddał to Żeromski w „Popiołach”. Ludzie, którzy chcieli walczyć o wolność Polski, musieli...[/b]

Szeregowi legioniści, których potem wysłano na San Domingo, nie uważali, że biją się za jakąś „wolność Polski”. To byli galicyjscy chłopi, których Austria pobrała do wojska, a Francuzi wzięli do niewoli. Nie przypisujmy im rozwiniętej świadomości narodowej, a zwłaszcza narodowego mesjanizmu. Najczęściej uważali się za „ludzi cesarskich”. Dopiero w Legionach patriotyczni, szlacheccy oficerowie uczyli ich, że są Polakami. Na pewno większość wolała służyć pod polską komendą. Do swego losu podchodzili jednak z fatalizmem – to chłopska rzecz służyć i umierać. Jaki mieli wybór – znów austriackie kamasze czy cywilne poddaństwo?

[b]Ale część Polaków na San Domingo przeszła na stronę walczących o wolność Murzynów.[/b]

Niektórzy tak. Motywy były zresztą różne, nie wykluczając zmęczenia i obrzydzenia „brudną” wojną w zabójczym klimacie. Konsularna Francja przywróciła niewolnictwo, toczyła wojnę w kolonii i trzeba było kogoś tam posłać. Do dyspozycji byli „niepotrzebni” już w Europie Polacy i Napoleon ich do tego wykorzystał. A jak to bywa z wojnami kolonialnymi, armia okupacyjna wyginęła. Narodowe i wolnościowe dylematy targały częściej wykształconymi oficerami, ale przecież wielu z nich pojechało na San Domingo ochotniczo.

[b]San Domingo kłóci się z wyidealizowanym przez zakochanych w nim Polaków obrazem Napoleona marzącego o odtworzeniu niepodległej Polski.[/b]

Oczywiście. Pamiętajmy jednak, że do 1807 r. nie ma żadnej sprawy polskiej, a i później była ona ważnym, ale tylko jednym z wielu czynników polityki europejskiej. Napoleon prowadził politykę francuską, a nie polską, i w sprawy Polaków angażował się niechętnie. Wiedział bowiem, że popierając tę moralnie słuszną sprawę, wchodzi w konflikt z trzema supermocarstwami: Austrią, Rosją i Prusami. Nie mógł zaś dla Polski narażać interesów Francji. Nawiasem mówiąc, i tak je naraził. Choć nie za darmo.

[b]Nasi żołnierze przelewali za niego krew, a on zobowiązał się wobec Rosji, że nie użyje nazwy Polska i tak powstało Księstwo Warszawskie. To już w 1815 roku Aleksander I dał nam więcej, restaurując Królestwo Polskie.[/b]

A czy Napoleon miał jakiś interes w tym, żeby na mapie znalazło się słowo „Polska”? Sama nazwa, choć symbolicznie ważna, pozostaje nazwą. Czy Królestwo Polskie (1815 – 1830) było bardziej polskie niż Księstwo Warszawskie? Pamiętajmy, że w Księstwie wojskiem dowodził Polak (książę Józef Poniatowski), a w Królestwie Rosjanin (wielki książę Konstanty). Księstwo było państwem o polskim języku konstytucyjnym, polskich symbolach, wprawdzie z prefektami, francuskim prawem cywilnym i saskim władcą, ale o ograniczonych obcych wpływach.

[b] Przecież to było państwo satelickie wobec Cesarstwa.[/b]

A Królestwo Polskie, mając rosyjskiego cara za polskiego króla, nie było państwem satelickim? Pokolenie dotknięte traumą rozbiorów rozumiało zresztą, że samodzielność nie jest możliwa. A poza tym, dyskutując na temat sprawy polskiej początku XIX wieku, zapytajmy: kto dawał więcej od Napoleona?

[b]Właśnie Aleksander I. Książę Czartoryski w 1811 roku miał przedstawić Poniatowskiemu propozycję odtworzona z trzech zaborów Polski w unii personalnej z Rosją.[/b]

To były rojenia. W 1815 roku, gdy powstanie Królestwo Polskie, też zapanuje przekonanie, że nastąpi połączenie z ziemiami litewsko-białoruskimi. Powstanie nawet korpus wołyński. I co? I nic. „Żadnych złudzeń panowie”. To były nadzieje, a liczyły się realne interesy. Z punktu widzenia pragmatycznego Napoleon wykorzystał Polaków, ale i Polacy wykorzystali Napoleona. W końcu dzięki niemu powróciło z niebytu państwo polskie. Bardzo narzekano, że nazywało się Księstwem Warszawskim i że było takie małe, ale przyszły przecież następne wojny. Ta w 1809 roku doprowadziła do zwiększenia Księstwa o jedną trzecią, a kolejnym etapem miała być rozpoczęta w 1812 roku wielka wojna z Rosją.

[b]Co by się stało z Polską, gdyby Napoleon pokonał Rosję?[/b]

Nawet gdyby wygrał, musiałby zawrzeć jakiś pokój. Nie ustanowiłby przecież prefektury w Moskwie czy Petersburgu. A że Rosja prędzej czy później dążyłaby do rewanżu, logicznie należało zwiększyć potencjał państwa polskiego, które zawsze byłoby pierwszym jej celem. Jak wyglądałoby ono ustrojowo i geograficznie? Tu już zapuszczamy się w dziedzinę „historii alternatywnej”, popularnie zwanej gdybologią.

[b]Finał romansu Polaków z Napoleonem był dramatyczny. Poniatowski zginął pod Lipskiem, kiedy inni sprzymierzeńcy odwrócili się już od cesarza. Czy honor okazał się ważniejszy niż interes narodowy? Czy nie można było dojść do porozumienia z Rosjanami?[/b]

W 1813 roku Rosjanie nie mieli Polakom nic do zaoferowania. Ostatnią sprawą, o jakiej marzył Aleksander I, było poruszenie kwestii polskiej. Obietnice dane Polakom oznaczałyby automatyczny konflikt z Austrią i Prusami, a to ich wojsk potrzebował do pokonania Napoleona.

[b]Czyli plany Czartoryskiego o zjednoczeniu Polski pod berłem Aleksandra I były mrzonką.[/b]

Książę Czartoryski, polityk fascynujący, ale w sprawach polskich przegrany, mógł sobie wymyślić Rzeczpospolitą nawet aż po Morze Czarne. Tylko co z tego? Najważniejsze są realia polityczne, a nimi zarządzał car. A jego wybory też ograniczała geopolityka. Proszę sobie zresztą wyobrazić ogłoszenie takiego państwa. I co? Austriacy i Prusacy przysyłają telegramy gratulacyjne: „doskonale, jednoczcie Polskę, oddamy wam nasze ziemie, macie nasze błogosławieństwo”.

[b]Czyli Poniatowski nie miał wyboru?[/b]

Osobiście miał. Politycznie – nie bardzo. Choć nie oznacza to, że się nie zastanawiał. Wiosną 1813 roku rozmawiał w Krakowie z rezydentem francuskim Edwardem Bignonem, świadomym już, że ministrowie Księstwa negocjują potajemnie z Czartoryskim i Rosjanami. Na pretensje Francuza książę odpowiedział: „Od dawna każdy Polak ma poniekąd dwa sumienia; przede wszystkim Polak chce być Polakiem i jeśli nie może tego osiągnąć jedną drogą, to szuka innej”. Świetną książkę o tym porozbiorowym „podwójnym sumieniu” napisał Jarosław Czubaty.

[b]Gra do końca na Francję nie była więc tylko sprawą honoru?[/b]

Nie, elity polskie próbowały obstawiać tego, kto mógł dać więcej. A właściwie cokolwiek. Rosja w 1813 roku nie dawała nic, ale rok później już niemało. Pamiętajmy, że do październikowej klęski lipskiej los wojny nie był rozstrzygnięty. Po Lipsku zaś wielu Polaków załamało się i zaczęły się dezercje. „Rozlazł się” nawet polski batalion pieszej gwardii Napoleona. Cesarz zebrał wówczas polskich oficerów i używając pragmatycznych argumentów, tłumaczył im, dlaczego powinni pozostać. Jeśli opuszczą go teraz, po klęsce, nie zyskają nic.

[b]Czy wiadomo coś o osobistym stosunku Napoleona do Polaków?[/b]

Uważał Polaków za dobrych żołnierzy. W jego opiniach da się też wyczuć pewną sympatię – wielu Polaków miał zresztą w otoczeniu. I choć zarzucał Poniatowskiemu „miękkość” dowodzenia w 1812 roku, szanował go.

[b]Pani Walewska nie miała na niego żadnego wpływu?[/b]

Pan raczy żartować. Była piękną, dobrą i prostolinijną kobietą, która dała mu syna. Na politykę nie miała wpływu najmniejszego.

[b]A czy zgodzi się pan z opinią, że ten związek był symboliczny? Że stosunek Polski do Francji był uczuciem niewiasty zakochanej w dzielnym wojaku ?[/b]

Żartobliwie mówiąc, miłosne stosunki polsko-francuskie nie były aż tak jednostronne. Stary już generał Franciszek Morawski wzdychał:Były to czasy, lecz gdzież są za namiGdym i ja zwalczał Paryżanki śmiałe,I w jednej nocy trzynastu razami

Szerzył, uwieczniał narodową chwałę…A tak poważnie, polska miłość do Napoleona nie była aż tak ślepa. Większość elit uważała, że nie ma lepszego wyboru. On dawał to, czego nie dawali inni – szansę na niesamodzielne wprawdzie, ale jednak polskie państwo.

[i]Dr Andrzej Nieuważny, historyk z Uniwersytetu Mikołajka Kopernika w Toruniu. Zajmuje się epoką napoleońską i szczególnie stosunkami polsko-francuskimi w XIX wieku. Wydał między innymi „My z Napoleonem”, „Czasy napoleońskie”.[/i]

[b]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/zychowicz/2008/11/29/czy-napoleon-oszukal-polakow%e2%80%a9/]blog.rp.pl/zychowicz[/link][/b]

[b]RZ: Ilu Polaków walczyło w wojskach Napoleona w Hiszpanii?[/b]

Pozostało 99% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021