Wojna sprzedawcy mebli z generałami

W rosyjskim Sztabie Generalnym wrze bunt przeciw cywilnemu ministrowi obrony. Anatolij Sierdiukow zapoczątkował zmiany, które mają usprawnić skostniałe struktury, niewiele różniące się od tych z czasów ZSRR. Oficerowie są wściekli, bo reforma burzy stare porządki i uderza w ich interesy.

Aktualizacja: 07.12.2008 12:48 Publikacja: 07.12.2008 00:14

Wojna sprzedawcy mebli z generałami

Foto: AFP

- Nastroje w sztabie są fatalne. Wszyscy są załamani. Gotowi odejść – mówi „Rz” generał Leonid Iwaszow, niegdyś odpowiedzialny w resorcie za międzynarodową współpracę wojskową. Jako jeden z nielicznych wystąpił publicznie przeciw reformie. Mimo braku otwartych protestów sztabu, kolejne dymisje wyższych oficerów dowodzą, że wojna rozgorzała na dobre.

Nie dalej jak w środę zwolniono generała Władimira Isakowa, szefa Wojskowej Logistyki i wiceministra obrony. Kilka dni wcześniej „Kommiersant” doniósł, że Isakow jest wśród zbuntowanych generałów, którzy na znak protestu podali się do dymisji. Mimo oficjalnego dementi ministerstwa, które nazwało publikację „obrzydliwym kłamstwem”, niecały tydzień później generał stracił pracę w sztabie.

W czerwcu ze stanowiskiem pożegnał się poprzedni szef sztabu generał Jurij Bałujewski, przedstawiany przez media jako jeden z największych przeciwników Sierdiukowa. Po Bałujewskim przyszła kolej na trzech jego następców. I tak dalej.

Według „Kommiersanta”, aby buntownicze nastroje w armii nie wyszły na jaw, obecny szef sztabu Nikołaj Makarow zabronił wojskowym komentowania reformy.

[srodtytul]Armia to nie firma. Biznesmeni won![/srodtytul]

Co tak rozwścieczyło generałów? 14 października Sierdiukow ogłosił zmianę struktury wojsk. Przewiduje ona przejście od struktury dywizyjno-pułkowej wojsk i sztabów do brygadowej. Czterostopniowy system dowodzenia złożony z okręgu wojskowego, armii, dywizji i pułku, zastąpią trzy stopnie: okręg, dowództwo operacyjne, brygada. Ma to zapewnić armii większą mobilność, a dowódcom dać większą samodzielność na polu walki.

W rezultacie tylko w wojskach lądowych do 2012 roku liczba jednostek zmniejszy się z 1890 do 172. Korpus oficerski ma zostać zredukowany o ponad połowę, z 315 tys. do 150 tys., około 200 generałów ma pójść w odstawkę. Cały aparat resortu obrony ma się zmniejszyć dwuipółkrotnie, znikną chorążowie i bosmani. Ogólna liczebność armii zmaleje z 1,13 mln do 1 mln. Zdaniem zachodnich ekspertów to i tak za dużo. „The Economist” obliczył, że gdyby zastosować niemiecki współczynnik, rosyjska armia powinna mieć 430 tys. żołnierzy.

To nie koniec planów Sierdiukowa. Już na początku roku minister informował, że zamierza - tam gdzie jest to możliwe, przede wszystkim w służbach logistycznych - zastąpić wojskowych cywilami, wystawić na sprzedaż nieużywane obiekty, zamknąć 50 z 60 wojskowych uczelni i przenieść dowództwo marynarki wojennej z Moskwy do Petersburga.

Te posunięcia uderzą w przyzwyczajoną do starych porządków kadrę oficerską. Dla jej przedstawicieli Sierdiukow to laik, który nie zna się na wojsku. Pogardliwie nazywają go „sprzedawcą mebli” (był kierownikiem sklepu z meblami w Petersburgu) lub „pidżakiem” („marynarką” czyli cywilem). Jego reformatorski zapał wywołuje wściekłość. - Armia to nie firma, tam nie trzeba biznesmenów, lecz wojskowych – szepczą po kątach generałowie. - Ja nie dyryguję orkiestrą i nie reżyseruję przedstawień baletowych w Teatrze Bolszoj – mówi Iwaszow. - A Sierdiukow nie powinien reformować armii. Bo nie ma pojęcia o wojsku – dodaje.

[srodtytul]Jak w Związku Radzieckim [/srodtytul]

Iwaszow rysuje czarną wizję całkowitego upadku rosyjskiej armii.

- On nie rozumie, że to bardzo skomplikowany system. Zmienia, redukuje, a potem okaże się, że armia nie jest zdolna do obrony kraju, że nasi wrogowie wchodzą i biorą, co chcą - rozpacza. Przyznaje, że armia potrzebuje reformy, ale nie takiej. - Brak sprzętu, ludzie są niedokształceni, nie wiedzą, jak zachować się na polu walki. Ale to nie znaczy, że trzeba rozwalić wszystko, co było budowane przez tyle lat – mówi.

Ale rosyjska armia nadal tkwi w ZSRR. O reformach mówi się od jego upadku, ale efektów brak. Wydatki zaczęły wprawdzie rosnąć za prezydentury Władimira Putina (z 214 mld rubli w 2000 roku do 821 mld w 2007), ale większość pieniędzy zmarnowano, a w armii nic się nie zmieniło. Armia traci na zakup czołgu rodzimej produkcji więcej czasu i pieniędzy niż nabywcy z zagranicy.

[srodtytul]30 czołgów do kieszeni[/srodtytul]

Generałów nie pociesza to, co obiecuje prezydent Dmitrij Miedwiediew w zamian za radykalne cięcia kadrowe. Odchudzona armia ma dostać nowy sprzęt. Do roku 2015 państwo ma wydać około 200 mld dolarów na nowe okręty, w tym flotyllę lotniskowców, atomowe okręty podwodne, rakiety, samoloty, czołgi. W przyszłym roku, jeśli na przeszkodzie nie staną kryzys gospodarczy i spadek cen ropy, Rosja na obronę wyda około 100 mld dolarów, czyli 27 proc. więcej niż w roku 2008.

- W głębi duszy wszyscy rozumieją, że armii potrzebne są zmiany – mówi „Rz” rosyjski ekspert Władimir Muchin. - Sowiecka struktura i organizacja w połączeniu z gospodarką rynkową sprzyja korupcji – dodaje. Ta co roku zżera około 30 procent budżetu wojskowego i rośnie w zastraszającym tempie. Według najnowszych danych prokuratury wojskowej w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2008 roku korupcja spowodowała straty w wysokości 2,2 miliarda rubli (78,6 mln dolarów).

– To wystarczyłoby na zakup 30 nowoczesnych czołgów T-90 - obliczył generał Aleksandr Sorochin z prokuratury wojskowej. – Przypadków korupcji jest o 30 procent więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem - alarmował.

[srodtytul]Człowiek Putina[/srodtytul]

- To ma niestety fatalny wpływ na gotowość bojową i jakość armii - mówi Muchin. Jego zdaniem problemem jest przede wszystkim brak komunikacji. - Oficerowie, ale i zwykli żołnierze, nie rozumieją, o co chodzi w tej reformie. Nikt się nie pofatygował, by wyjaśnić im jej cele – tłumaczy. - Chcą zwolnić dwustu generałów. Ale kogo konkretnie? Oficerów z logistyki w związku z tym, że mają tam przyjść cywilni specjaliści? Czy może tych z dywizji, skoro te formacje mają być zlikwidowane? Według jakiego klucza będą zwalniani oficerowie i kiedy to nastąpi? Czy ci, którzy odejdą, dostaną mieszkania, zasiłki, emerytury? - pyta ekspert.

Pytania się mnożą, a nie ma komu na nie odpowiedzieć. Generałowie liczyli, że odpowiedzi usłyszą na podsumowującym rok spotkaniu z prezydentem, które odbyło się 11 listopada. Ale Miedwiediew się na nim nie pojawił. W jego imieniu występował Sierdiukow.

A z nim generałowie rozmawiać nie chcą i nie potrafią. Sierdiukow zaś nie czuje potrzeby, by się tłumaczyć. Dostał zadanie, więc je wykonuje - konsekwentnie i bez skrupułów. W przeszłości, jako szef Federalnej Służby Podatkowej, był mistrzem w pacyfikowaniu nieposłusznych oligarchów przy pomocy represji podatkowych. – Sierdiukow pokazał, że jest nie mniej bezwzględny niż generałowie – pisał „The Economist”. I, co ważniejsze, ma poparcie Kremla. Są z nim Miedwiediew i Putin. Dlatego - mimo pogardy dla ministra cywila - tego boju generałowie raczej nie wygrają.

- Nastroje w sztabie są fatalne. Wszyscy są załamani. Gotowi odejść – mówi „Rz” generał Leonid Iwaszow, niegdyś odpowiedzialny w resorcie za międzynarodową współpracę wojskową. Jako jeden z nielicznych wystąpił publicznie przeciw reformie. Mimo braku otwartych protestów sztabu, kolejne dymisje wyższych oficerów dowodzą, że wojna rozgorzała na dobre.

Nie dalej jak w środę zwolniono generała Władimira Isakowa, szefa Wojskowej Logistyki i wiceministra obrony. Kilka dni wcześniej „Kommiersant” doniósł, że Isakow jest wśród zbuntowanych generałów, którzy na znak protestu podali się do dymisji. Mimo oficjalnego dementi ministerstwa, które nazwało publikację „obrzydliwym kłamstwem”, niecały tydzień później generał stracił pracę w sztabie.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1013
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1011
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1010
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1009
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Świat
Yi Peng 3 wykonał "zadziwiający manewr". Dziesięć dni później uszkodzony został podmorski kabel
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska