Tym razem zakaz wydał... anglikański pastor Stephen Coulter z południowej Anglii.Uznał, że w jego parafii nie będzie śpiewana popularna kolęda „Małe miasteczko Betlejem”. Nie odzwierciedla ona bowiem rzeczywistości tego palestyńskiego miasta, które jest „rozdzierane przez wojnę”.

Coulter niedawno był na pielgrzymce do Ziemi Świętej, podczas której odwiedził znajdujące się na Zachodnim Brzegu Jordanu Betlejem. Był zszokowany tym, jak wojna zniszczyła miasto. Betlejem jest otoczone z trzech stron zbudowanym przez Izraelczyków murem, który ma zapobiec atakom terrorystycznym.

„Chrześcijanie, u których się zatrzymaliśmy, są potomkami tych samych pasterzy, którzy żyli tam 2000 lat temu. Jak oni muszą się czuć, gdy są zatrzymywani przez Żydów z Rosji, którzy przybyli do tego kraju pięć lat temu? Zastanawiają się, jak Żydzi, którzy zostali tak źle potraktowani podczas II wojny światowej, teraz tak samo traktują innych” – pytał duchowny w „Daily Telegraph”. Aby uszanować cierpienia „uciśnionych Palestyńczyków”, kolędnicy w Dorset będą zatem musieli podczas pasterki dobrać sobie inny repertuar.

Sprawa wywołała złośliwe komentarze internautów, którzy zarzucają pastorowi „cenzurowanie religijnych pieśni w imię politycznej poprawności”. „Nic dziwnego, że Kościół anglikański traci tylu wiernych. Ten głupek myli dzisiejszą sytuację w Betlejem z czasami Chrystusa” – oburzał się Price ze Stanwell. „Co w takim razie śpiewać? Popularne »Jingle bells« (Wesołe dzwoneczki)? A nie, przepraszam, ta piosenka promuje okrucieństwo wobec koni” – wtórował mu G.T. z Belgii.