„Moje sumienie nie akceptuje tego, że pozostajemy bezduszni i negujemy wielką katastrofę, której osmańscy Ormianie doznali w 1915 roku. Odrzucam tę niesprawiedliwość i działając w moim własnym imieniu, podzielam uczucia i cierpienie moich ormiańskich braci, i przepraszam ich” – głosi tekst umieszczony w poniedziałek w Internecie z inicjatywy wykładowców akademickich, dziennikarzy, pisarzy i artystów.
To odważny apel, bo od dziesięcioleci odpowiedzialność za masakrę Ormian to w Turcji temat tabu. Gdy w 2005 roku wspomniał o niej laureat Nagrody Nobla pisarz Orhan Pamuk, musiał tłumaczyć się przed sądem. Dwa lata później w Stambule zastrzelono Hranta Dinka, ormiańskiego dziennikarza, który również był ścigany przez prokuraturę za komentarze w sprawie masakry Ormian.
Władze Turcji odmawiają przyznania, że rzeź Ormian – według historyków mogło zginąć nawet 1,5 mln osób – była ludobójstwem. Choć za ludobójstwo uznaje ją ponad 20 krajów, w tym Polska, Ankara przekonuje, że do masakr doszło podczas wojny domowej, a ofiary poniosły obie strony. Turcy twierdzą też, że zginęło około 300 tysięcy Ormian. Spór o historię sprawia, że Turcja i Armenia nie utrzymują stosunków dyplomatycznych. Zamknięta jest też granica między oboma krajami.
Skąd pomysł takiego apelu?
– Ostatnio obserwujemy ocieplenie stosunków między Turcją i Armenią. Doszło nawet do oficjalnych spotkań – tłumaczy „Rz” prof. Ilter Turan, politolog z Uniwersytetu Bilgi. Wątpi jednak, by Turcy masowo poparli ten apel. – Większość ludzi zgadza się, że stała się straszna rzecz, ale uważa, że jeśli miałoby dojść do przeprosin, to powinny być one obustronne – dodaje Turan, który sam nie zamierza podpisywać się pod petycją. – Byłbym skłonny wyrazić żal, współczucie, ale nie widzę powodu do przeprosin – wyjaśnia.