– Kto to będzie czytał? Ja na pewno nie – mówi 30-letni Reinhard, sprzedawca z kiosku przy Berliner Strasse. Ma do sprzedania siedem egzemplarzy „Zeitungszeugen” („Gazetowi świadkowie”) w edycji kolekcjonerskiej. „Historyczne gazety przedrukowane pierwszy raz w całości” – kusi hasło reklamujące projekt brytyjskiego wydawnictwa, które chce sprzedać 300 tysięcy egzemplarzy każdego z 50 wydań przedruków gazet z lat 1933 – 1945. Projekt realizuje w Niemczech zachęcone sukcesem w Austrii i kilku innych krajach.
To śmiałe przedsięwzięcie w kraju, w którym za propagowanie nazizmu grozi kara więzienia, a „Mein Kampf” Adolfa Hitlera jest obłożone zakazem publikacji. Aby uniknąć procesów, do specjalnego wydania dołączono dodatek z komentarzami niemieckich historyków. Czy to rozwiązuje problem? – Jak najbardziej. Chcemy pokazać, że można było się wiele dowiedzieć o Trzeciej Rzeszy, jeśli się tylko chciało – mówi Sandra Paweronschitz, redaktor naczelna wydań. Nie wszystkich to przekonuje.
– To bardzo wątpliwe przedsięwzięcie – ocenia Charlotte Knobloch, szefowa Centralnej Rady Żydowskiej. Według sondaży jedna czwarta Niemców do dziś dostrzega dobre strony okresu nazistowskiego, wśród osób powyżej 60. roku życia – już co trzecia.
– Nie ma obaw, by współcześni szukali w tych gazetach potwierdzenia słuszności ideologii nazistowskiej – przekonuje „Rz” Ralph Giordano, znany pisarz pochodzenia żydowskiego.
Kioskarz Reinhard nie chce mieć z tamtymi czasami nic wspólnego.