W opublikowanym we wtorek artykule paryski korespondent gazety Oleg Szewcow ubolewa, że Rosja „sama sobie wyhodowała w Europie geopolityczne potwory, takie jak bracia Kaczyńscy”. „Nasza niewspółmierna reakcja na każdy wybryk ze strony drugorzędnych przedstawicieli Zachodu stała się dla nich sposobem na darmową reklamę polityczną” – pisze autor. Oberwało się także prezydentowi Gruzji Micheilowi Saakaszwilemu, który ma być „głównym wytworem Rosji”. „Ze swoimi bredniami, przeżutymi krawatami oraz jawnymi prowokacjami był i jest najczęściej cytowanym przez rosyjskie media politykiem z bliskiej zagranicy”.
– To niestety stylistyka, którą coraz częściej można spotkać w niektórych rosyjskich mediach, a która bardzo przypomina sposób, w jaki wrogów atakowała sowiecka prasa – mówi „Rz” politolog Aleksiej Makarkin. – Prasa nie może krytykować naszych polityków, więc odbija sobie na zagranicznych. Taki dziennikarz ma przy tym pełne poczucie komfortu – wiedząc, że nie dopadnie go ani Kaczyński, ani Saakaszwili, a nasze władze też nic z tym nie zrobią, bo myślą dokładnie tak samo – ocenia ekspert.
Bulwarówkę „Komsomolską Prawdę” trudno uznać za opiniotwórczą, jest to jednak najchętniej czytana gazeta w Rosji. Obecnie jej nakład wynosi około 700 tys. egzemplarzy. Dziennik łączy informacje o kolejnych operacjach plastycznych Ałły Pugaczowej z tekstami politycznymi, zgodnymi z linią władz.
– Nie widzimy najmniejszego powodu, aby reagować na tego typu artykuły. Traktujemy to po prostu jak niewybredną krytykę – powiedział „Rzeczpospolitej” jeden z pracowników Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W 2006 roku w Polsce było głośno o satyrycznej publikacji niemieckiego małego lewicowego dziennika „Tageszeitung”. W artykule „Nowe polskie kartofle, dranie, które chcą opanować świat” jego autor Peter Koehler naśmiewał się między innymi z wyglądu Lecha Kaczyńskiego.