– Są siły, którym zależy na tym, by nie wyjaśnić tej sprawy – ocenił wczoraj w rozmowie z agencją RIA Nowosti Siergiej Sokołow, zastępca redaktora naczelnego „Nowej Gazety”, w której pracowała zamordowana w 2006 roku Anna Politkowska. – Tylko tak można rozumieć ten cyrk, który obserwowaliśmy w sądzie – dodał.

W środę rozpoczął się powtórny proces w sprawie zabójstwa dziennikarki. Pierwszy proces zakończył się uniewinnieniem przez ławę przysięgłych trzech mężczyzn oskarżonych o współudział w zabójstwie: czeczeńskich braci Dżabraila i Ibrahima Machmudowów oraz byłego oficera MSW Siergieja Chadżikurbanowa. Sąd Najwyższy anulował jednak ten wyrok.

Podczas pierwszego procesu na ławie oskarżonych nie było zleceniodawców ani zabójcy – zdaniem kolegów Politkowskiej z „Nowej Gazety” komuś zależało na tym, żeby ci ludzie nie zostali wykryci.

Dlatego w środę adwokatki dzieci zabitej dziennikarki wnioskowały o cofnięcie sprawy do etapu śledztwa, żeby można było naprawić błędy popełnione podczas pierwszego – dochodzenie było niepełne, nieefektywne i pełne błędów. Sąd jednak się na to nie zgodził.

Sprawą zajmuje się Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, który w najbliższych dniach ma wydać wyrok.