„Chwała niech będzie Allahowi. Dzięki naszym wysiłkom przeprowadzono operację dywersyjną w Chakasji, w sajańsko-szuszeńskiej elektrowni wodnej” – napisali islamscy bojownicy z tzw. batalionu szachidów na portalu Kavkazcenter.com. Podczas „przygotowywanej od dawna i dobrze przemyślanej” akcji mieli umieścić w maszynowni granat przeciwczołgowy z mechanizmem opóźniającym wybuch.
Bojownicy wzięli na siebie także odpowiedzialność za poniedziałkowy zamach w Inguszetii. Oznajmili, że to początek nowej strategii wojny gospodarczej z Rosją, którą zamierzają realizować pod wodzą Doku Umarowa. „Do różnych regionów Rosji wysłano grupy przygotowane do organizowania dywersji przemysłowych” – czytamy w oświadczeniu. „Batalion szahidów” to grupa zamachowców wyszkolona do zadań specjalnych.
Na tym samym portalu ukazało się również oświadczenie innego, mniej znanego ugrupowania terrorystów, którzy twierdzą, że do wybuchu w elektrowni wodnej doprowadził wysłany przez nich zamachowiec-samobójca.
W poniedziałek Rosją wstrząsnęły równocześnie dwie tragedie. W Chakasji doszło do najpoważniejszej awarii w historii Rosji. W jej efekcie zginęło 47 osób, a 27 uznano za zaginione. Szanse, że ratownikom uda się jeszcze odnaleźć żywych ludzi, są niewielkie. W tym samym dniu w zamachu bombowym w inguskim Nazraniu, przeprowadzonym przed budynkiem milicji, zginęło 25 osób, a 138 zostało rannych.
Władze Rosji nie podały oficjalnej informacji o przyczynach tragedii w Chakasji. Minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu mówił o możliwości gwałtownego wzrostu ciśnienia w jednym z kanałów, którymi woda spada na turbiny. Nie wykluczano, że do katastrofy mogła też doprowadzić awaria jednej z leciwych, 30-letnich turbin.Prokuratura Rosji odrzuciła możliwość zamachu terrorystycznego. – Specjaliści z FSB nie znaleźli śladów materiałów wybuchowych na miejscu awarii – zapewniał jej przedstawiciel agencję Interfax. W anonimowej rozmowie z Agencją Reutera kremlowski urzędnik ocenił tę hipotezę jako „idiotyzm”.