– Chcemy uszanować pamięć rodaka. Gonta pochodził z tych stron, dbał o tutejszych mieszkańców – mówi “Rz” Ołeksandr Kuczerenko, zastępca mera 11-tysięcznej Chrystyniwki niedaleko Humania. Pomnik Gonty ma powstać przy wjeździe do tej miejscowości.
Iwan Gonta stał na czele milicji, która miała bronić należącego do wojewody kijowskiego Franciszka Salezego Potockiego Humania przed zbuntowanymi chłopami. Przeszedł jednak na stronę buntowników i w 1768 roku wziął udział w rzezi, w czasie której wymordowano 20 tysięcy Polaków i Żydów, w tym kobiety i dzieci. Wzięty do niewoli został wydany staroście halickiemu Franciszkowi Ksaweremu Branickiemu. Odarto go ze skóry i poćwiartowano.
“Przed śmiercią hetman spytał go o ostatnie życzenie. Gonta chciał, by namalowano jego portret, który miał wisieć w siedzibie Branickich aż do wygaśnięcia tego rodu” – mówiła Anna Branicka-Wolska, ostatnia żyjąca przedstawicielka rodu Branickich, w opublikowanym w kwietniu wywiadzie dla “Rz”.
Zdaniem władz Chrystyniwki Polacy nie powinni się czuć urażeni. – Czcimy też pamięć Potockiego, spacerujemy po parku, który założył dla żony Zofii – zapewnia Kuczerenko. – Pomnik powstaje z dobrowolnych datków. Ktoś przywiezie kamień, inny dostarczy kruszec. Chcielibyśmy, by został odsłonięty 14 października, w Dniu Ukraińskiego Kozactwa.
Pomysł jest niezrozumiały dla politologa i filozofa Myrosława Popowycza. – Kiedyś zapytałem mieszkańca Lwowa, dlaczego w jego mieście jest ulica Gonty, który mordował katolików i unitów. Odparł: “Nie zastanawiałem się nad tym”. Gonta nie był bohaterem, nie wolno go honorować – mówi “Rz” Popowycz.