Biała ściana, plastikowe ogrodowe krzesło, a na nim młody człowiek w zielonym mundurze. W rękach trzyma palestyńską gazetę. Obiektyw kamery najeżdża na wydrukowaną na niej datę: poniedziałek, 14 września 2009 roku. – Nazywam się Gilad Szalit. Jestem synem Noama i Awiwy. Numer mojego dowodu osobistego to 300097029 – mówi chłopak.
Co jakiś czas nieśmiało się uśmiecha, ale wydaje się niepewny. Ma ziemistą cerę i nieco podkrążone oczy. – Mam nadzieję, że rząd Izraela nie zmarnuje szansy i dojdzie do porozumienia [z Hamasem]. Tak, abym mógł ziścić moje marzenie i wrócić do domu – mówi chłopak. Nagranie trwa zaledwie 2 minuty i 40 sekund.
Wystarczyło to jednak, aby cały Izrael odetchnął z ulgą – Gilad Szalit żyje. Obecnie 23-letni kapral izraelskiej armii został wzięty do niewoli w czerwcu 2006 roku na pograniczu Strefy Gazy. Od tego czasu przetrzymywany jest przez bojowników Hamasu, którzy stawiają Izraelczykom coraz bardziej wygórowane żądania w zamian za jego zwolnienie.
Gilad, młody poborowy – który znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze – ma w Izraelu status bohatera. Cały naród współczuje rodzinie, która toczy dramatyczną walkę o jego uwolnienie. Rozwiązanie „sprawy Szalita” jest też najwyższym priorytetem rządu. Świadczy o tym choćby to, że w zamian za wideo Izrael zwolnił 20 palestyńskich więźniarek. Film natychmiast po przekazaniu go Izraelczykom został skopiowany i przewieziony do domu Szalitów w miejscowości Micpe Hila. – Jesteśmy bardzo poruszeni, nie zamierzamy na razie rozmawiać z prasą – powiedział „Rz” przez telefon ojciec żołnierza Noam.
Przyjaciele rodziny mówią jednak, że przekazanie nagrania „wlało w serce Szalitów nadzieję”. Liczą, że jest to pierwszy krok do wypuszczenia Gilada. Rzeczywiście, jak pisze izraelska prasa, Izrael jest bliski porozumienia z Hamasem. Podobno zgodził się na wymianę Szalita na 450 palestyńskich więźniów. Trwają jedynie negocjacje, kogo konkretnie wypuścić.