Deputowani z LDPR, ugrupowania Władimira Żyrinowskiego, wystąpili z kontrowersyjną propozycją ustawodawczą. Żeby ukrócić korupcję w armii i masowe unikanie służby, proponują wprowadzenie opłaty za zwolnienie z tego obowiązku w wysokości miliona rubli, czyli około 34,5 tys. dolarów.
Każdy potencjalny poborowy mógłby się wymigać od służby. Projekt poprawek jest już w Dumie, ale wygląda na to, że ma więcej przeciwników niż zwolenników.
Poseł Maksim Rochmistrow tłumaczył „Niezawisimoj Gaziecie”, że zalegalizowanie opłat nie tylko pomoże zwalczać korupcję w komisjach poborowych. Za zebrane pieniądze można będzie też doposażyć armię kontraktową.
W Rosji, według słów ministra obrony Anatolija Sierdiukowa, jest obecnie 150 tys. kontraktowych wojskowych, a docelowo ich liczba ma wzrosnąć. Jednak dotychczasowe próby przejścia na armię w pełni zawodową spełzły na niczym i podstawą ciągle są poborowi.
Pomysł LDPR został w wielu kręgach uznany za absurdalny. – Nic z tego nie będzie. Żyrinowski robi sobie PR – mówi Walentina Mielnikowa z organizacji Komitet Matek Żołnierzy, która broni praw poborowych. Do końca czerwca trwa w Rosji wiosenny pobór, problemy w koszarach są tradycyjnie w centrum uwagi mediów, więc znanej z populizmu LDPR opłaca się troska o wojaków.