Reklama

Milion rubli za uniknięcie służby w armii?

Nacjonaliści zgłosili w Dumie pomysł wprowadzenia opłaty za zwolnienie z poboru. Cena za uniknięcie „pójścia w kamasze” miałaby wynosić 35 tysięcy dolarów

Publikacja: 11.06.2010 05:01

Milion rubli za uniknięcie służby w armii?

Foto: ROL

Deputowani z LDPR, ugrupowania Władimira Żyrinowskiego, wystąpili z kontrowersyjną propozycją ustawodawczą. Żeby ukrócić korupcję w armii i masowe unikanie służby, proponują wprowadzenie opłaty za zwolnienie z tego obowiązku w wysokości miliona rubli, czyli około 34,5 tys. dolarów.

Każdy potencjalny poborowy mógłby się wymigać od służby. Projekt poprawek jest już w Dumie, ale wygląda na to, że ma więcej przeciwników niż zwolenników.

Poseł Maksim Rochmistrow tłumaczył „Niezawisimoj Gaziecie”, że zalegalizowanie opłat nie tylko pomoże zwalczać korupcję w komisjach poborowych. Za zebrane pieniądze można będzie też doposażyć armię kontraktową.

W Rosji, według słów ministra obrony Anatolija Sierdiukowa, jest obecnie 150 tys. kontraktowych wojskowych, a docelowo ich liczba ma wzrosnąć. Jednak dotychczasowe próby przejścia na armię w pełni zawodową spełzły na niczym i podstawą ciągle są poborowi.

Pomysł LDPR został w wielu kręgach uznany za absurdalny. – Nic z tego nie będzie. Żyrinowski robi sobie PR – mówi Walentina Mielnikowa z organizacji Komitet Matek Żołnierzy, która broni praw poborowych. Do końca czerwca trwa w Rosji wiosenny pobór, problemy w koszarach są tradycyjnie w centrum uwagi mediów, więc znanej z populizmu LDPR opłaca się troska o wojaków.

Reklama
Reklama

Wprowadzenie opłat nie rozwiązałoby systemowych problemów rosyjskiej armii. Argument, że „zarobione” na niedoszłych poborowych pieniądze zostaną przeznaczone na służbę kontraktową, też nie wszystkich przekonuje. Nawet gdyby wszyscy zapłacili, pieniędzy będzie i tak za mało. Z drugiej strony kwota jest bardzo wysoka, nieosiągalna dla przeciętnego zjadacza chleba.

Jak tłumaczy Mielnikowa, takie porządki tylko zwiększyłyby korupcję. – Ktoś może przyjść na komisję z pakietem dokumentów pozwalających na legalne zwolnienie. I usłyszeć: „Tak się nie da, płać milion. Nie masz tyle? To wystarczy 200 tysięcy”. I te pieniądze trafią już do czyjejś kieszeni – mówi.

Ile zwolnienie kosztuje dzisiaj? – To może być 2 tys. dolarów, ale może być i pięć razy tyle. Zależy to wyłącznie od fantazji i chciwości pracowników komisji – mówi Mielnikowa.

W środę sceptycznie o całym pomyśle wypowiedział się minister obrony Anatolij Sierdiukow. A jeszcze wcześniej jeden z jego zastępców powiedział, że resort nie może go zaaprobować.

Sprawa wpisuje się w trwającą od dawna dyskusję o walce z bolączkami rosyjskiej armii, wśród których niepoślednie miejsce zajmuje zjawisko fali. Z jej powodu – według jednego z raportów Human

Rights Watch – co roku umiera kilkudziesięciu poborowych, a tysiące wracają do domu z trwałymi urazami psychicznymi i fizycznymi. Według Mielnikowej te liczby są zaniżone.

Reklama
Reklama

– Jeśli liczyć wszystko, czyli zgony spowodowane różnymi zaniedbaniami i złą opieką medyczną, to można mówić nawet o dwóch tysiącach rocznie – tłumaczy.

Najbrutalniejszym nagłośnionym przypadkiem była sprawa Andrieja Syczowa, który w 2006 roku wskutek znęcania się nad nim przez starszych kolegów stracił obie nogi i genitalia. [i]-Justyna Prus z Moskwy[/i]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1302
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1301
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1300
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1299
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1298
Reklama
Reklama