Pod pretekstem przekroczenia norm zawartości pestycydów na czarną listę trafiło 103 ze 136 uprawnionych do handlu z Rosją mołdawskich producentów. To dotkliwy cios, bo Rosja była odbiorcą 80 proc. produkcji rolniczej z tego kraju.
Jako oficjalną przyczynę podaje się pestycydy, ale eksperci mają poważne podejrzenia, że chodzi o coś zupełnie innego. Problemy zaczęły się, gdy pełniący obowiązki prezydenta Mołdawii lider Partii Liberalnej Mihai Ghimpu potępił Związek Radziecki. W czerwcu polityk ogłosił dekret ustanawiający Dzień Okupacji Radzieckiej (w rocznicę wkroczenia Armii Czerwonej do Besarabii – 28 czerwca 1940 roku), co zresztą wywołało również burzliwe protesty w samej Mołdawii. W Rosji natychmiast pojawiły się poważne zastrzeżenia do jakości tamtejszego wina i częściowe ograniczenie importu. Obecna runda spożywczej dyplomacji też jest interpretowana głównie jako przygrywka do zbliżających się w Mołdawii przedterminowych wyborów parlamentarnych. A może także prezydenckich, bo 5 września ma się tam odbyć referendum w sprawie bezpośrednich wyborów szefa państwa. Obecnie prezydenta wybiera parlament, jednak prozachodnia koalicja nie ma w nim wystarczającej większości, by przeforsować swego kandydata. To właśnie jest przyczyną przedterminowych wyborów.
[srodtytul]Byle nie Ghimpu[/srodtytul]
– Ograniczenia importu to gest polityczny – mówi „Rz” mołdawski politolog Vladislav Kulminski. – Wywołany przede wszystkim negatywną reakcją Moskwy na ostre deklaracje Ghimpu, zwłaszcza kontrowersyjny dekret. Kolejnym etapem może być udział rosyjskiego ambasadora w uroczystościach z okazji 20-lecia samozwańczego Naddniestrza – dodaje. – To jasny sygnał: „Nie chcemy Ghimpu” – ocenia w rozmowie z „Rz” rosyjski analityk Aleksiej Makarkin. – Moskwa daje w ten sposób do zrozumienia mołdawskim elitom, że kandydatura Ghimpu jest dla niej nie do przyjęcia – tłumaczy. Polityk drażni Rosjan nie tylko historycznymi rozliczeniami, ale także prorumuńskimi sympatiami (jest uważany za zwolennika unii z Bukaresztem) i otwarcie antyrosyjskimi sojuszami. – Ostentacyjnie bratał się z Łukaszenką i Saakaszwilim – wyjaśnia Makarkin.
Cztery partie obecnej koalicji mają wystawić kandydata i wszystko wskazuje, że będzie nim bardziej umiarkowany polityk, demokrata Marian Lupu. Ale ponieważ kandydatura Ghimpu też wchodzi w rachubę, Moskwa wysyła sygnał ostrzegawczy. Embargo to chwyt stary i sprawdzony wobec wielu partnerów, nie tylko w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw, ale także w UE czy nawet w relacjach z USA (zakaz importu udek kurczaka, zwanych w Rosji nóżkami Busha). – To tradycyjna i skuteczna metoda, zwłaszcza na terenie byłego ZSRR – mówi Makarkin.