Wuj zadusił 15-letnią, śliczną siostrzenicę, a potem dopuścił się aktu nekrofilii. We wszystkim pomagała mu 26-letnia córka. Do makabry, jakby żywcem wyjętej z horroru, doszło w liczącej 7 tys. dusz Avetranie położonej na obcasie włoskiego buta.
Włoskie media od kilku dni spływają krwią. Najpoważniejsze dzienniki z „Corriere della Sera” i „La Repubblica” na czele poświęcają sprawie po kilka bitych stron (we Włoszech nie ma tabloidów), dzienniki radiowe rozpoczynają doniesienia z Avetrany, a w niedzielę główne wydanie wiadomości tv poświęciło zbrodni pierwsze dziesięć minut. W telewizjach i gazetach dyskutują autorytety moralne, czołowi włoscy psychiatrzy i seksuolodzy.
Rozpoczęło się polowanie na sensacje. W bezpośrednim sąsiedztwie „domu makabry” zaparkowały przy sobie wozy transmisyjne czołowych stacji rtv, a medialne miasteczko nie jest wcale mniejsze od tego, które powstało pod kliniką Gemelli, gdy umierał polski papież. Tak jak wówczas, medialny moloch żywi się samym sobą. Gdy nie ma nowości, dziennikarze wywiadują się nawzajem. Oblężonym w swoich domach obu rodzinom puszczają nerwy i obrzucają nachalnych dziennikarzy kamieniami.
Skutki medialnej histerii nie kazały na siebie długo czekać. O morderstwie na Facebooku dyskutuje zawzięcie 55 tys. uczestników, a co więcej, wczoraj na miejsce zbrodni przybyło kilka tysięcy ciekawskich z całych Włoch. Robili sobie zdjęcia na tle garażu, w którym doszło do tragedii. To pierwszy taki „tour macabre” w historii Włoch. By rozładować tłok i przerwać oblężenie, policja wezwała na pomoc ochronę cywilną.
Włoskie media, które rozpętały histerię, bijąc rekordy hipokryzji potępiają w czambuł ciekawskich i nie posiadają się z oburzenia, a ceny w okolicznych barach, restauracjach i hotelach wzrosły dwukrotnie. Słuchacz biorący udział w radiowej dyskusji pokpiwał gorzko, że przed włoskim przemysłem turystycznym otwierają się nowe perspektywy, zwłaszcza że rocznie dochodzi tu do blisko 600 morderstw.