Okrągła rocznica śmierci lidera przewrotu z 1936 roku i przywódcy Hiszpanii od zakończenia wojny domowej do 1975 roku nie zmobilizowała tłumów. Do Doliny Poległych, gdzie zmarły w wieku 82 lat Francisco Franco spoczywa obok ofiar wojny domowej lat 1936 – 1939, przybyła grupa bliskich ofiar.
Do tego setka skrzykniętych przez lewicowe stowarzyszenia antyfrankistów i około 20 młodych ludzi z ogolonymi głowami. Ci ostatni zapewniali, że przyjechali pomodlić się przy grobie Franco. Nie zostali jednak wpuszczeni do bazyliki, bo – jak argumentowała Gwardia Cywilna – nie mieli zezwolenia na grupowy udział w mszy za duszę generała.
Zamiast modlitwy były więc obelgi rzucane przez ponad pół godziny z dwóch stron drogi, której pilnowali gwardziści. – Te świnie chcą teraz wygrać wojnę domową. Trzeba będzie znowu wziąć karabiny i wyjść na ulicę. Czerwoni zasrańcy! Niech żyje Hiszpania! Niech żyje Franco! – padało ze strony wygolonych młodzieńców. – Mordercy! Madryt będzie grobem faszyzmu! My nie zapomnimy! – krzyczeli antyfrankiści. Pewnie nie skończyłoby się na okrzykach, gdyby nie Gwardia Cywilna, która rozdzieliła obie agresywne grupy.
Protest w Dolinie Poległych zorganizowało Lewicowe Forum na rzecz Pamięci. Organizacja ta oficjalnie zażądała wysadzenia w powietrze wielkiego krzyża wieńczącego bazylikę-mauzoleum, ekshumacji szczątków Franco i oddania ich rodzinie oraz przekształcenia Doliny Poległych w świeckie muzeum pamięci.