W 2007 r. policja schwytała na Sycylii bossa cosa nostry Sal-vatore Lo Piccolo wraz z 32-letnim wówczas synem Sandro, uważanym za następcę ojca w roli capo di tutti capi.

Włoscy mafiosi ze względów bezpieczeństwa jak ognia unikają telefonów i poczty elektronicznej. Komunikują się odręcznymi lub pisanymi na tradycyjnej maszynie do pisania liścikami, doręczanymi przez sieć kurierów. W kryjówce policja znalazła maszyny do pisania, którymi posługiwali się ojciec i syn, wyjęła taśmy i odczytała treść korespondencji. Dzięki temu za kratkami wylądowało tydzień temu aż 63 gangsterów. Co zaskakujące, w korespondencji Sandro z młodym podwładnym prócz zleceń mordów, instrukcji dotyczących ściągania haraczu i podziału pieniędzy znalazły się porady, a właściwie polecenia, natury seksualnej:

„Mój przyjacielu od serca! Słyszę, że pieprzysz kobiety na potęgę. Pamiętaj jednak, że przygody erotyczne, jak je ośmielasz się nazywać, to cała filozofia. I nie jest to wyłącznie filozofia języka i palca, którą ty i inni wyznajecie. Mój kochany! Kobieta potrzebuje czegoś innego. Baw się dobrze, nie przepuszczaj żadnej, ale pamiętaj, że kobiety nie wolno zostawiać niezaspokojonej. W tej sprawie zawsze służę Ci radą”.

Zdaniem ekspertów to pierwsza w historii mafijna kamasutra. Mówią o rewolucyjnej zmianie w obyczajowości gangsterów, bo dotychczas fundamentem tradycyjnej mafijnej moralności była pruderia i nadal panująca na południu Włoch kultura macho. Seks był tematem tabu, a życie erotyczne mafiosa jego prywatną sprawą, o ile nie pociągało za sobą skandalu.