Prokuratura domaga się, by do odsiadywanych przez Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Płatona Lebiediewa ośmiu lat kolonii karnej dodać jeszcze kolejnych 14. Biznesmeni, którzy zostali skazani za oszustwa podatkowe, teraz są oskarżani o kradzież kilkuset milionów ton ropy oraz wypranie ponad 20 miliardów dolarów.
Wyrok miał być ogłoszony 15 grudnia, jednak w ostatniej chwili przeniesiono to na dziś. Dla jednych był to znak, że wciąż jest nadzieja na uniewinnienie. Inni byli przekonani, że ogłoszenie wyroku celowo przeniesiono na okres świąteczny, by Rosjanie go nie zauważyli. Głos w tej sprawie zabrali premier i prezydent Rosji. Władimir Putin skwitował sprawę krótko: „Złodziej powinien siedzieć w więzieniu” – ocenił w telewizyjnym wystąpieniu. Nie próbował nawet ukrywać, że gdy słyszy nazwisko Chodorkowskiego, podnosi mu się ciśnienie. Były szef Jukosu i sympatyzujące z nim kręgi liberalno-demokratyczne twierdzą, że oba procesy były dziełem Putina, żywiącego do oligarchy osobistą urazę.
– Żaden polityk, bez względu na to, kim jest, nie powinien komentować procesu przed wyrokiem sądu – skomentował sprawę prezydent Dmitrij Miedwiediew w piątkowym wywiadzie dla telewizji. Odczytano to jako złośliwość pod adresem premiera.
Przed ogłoszeniem wyroku w Moskwie dominują jednak nastroje pesymistyczne. Większość komentatorów skłania się ku scenariuszowi zapowiedzianemu przez Putina.