[i]Korespondencja z Rzymu[/i]
Nie dość, że w charakterze świadków przeparaduje przez salę sądową kilkadziesiąt uczestniczek frywolnych bankietów bunga-bunga, to jeszcze procesowi Silvia Berlusconiego, który ma się rozpocząć 6 kwietnia, przewodniczyć będzie kobieta Giulia Turri, a towarzyszyć jej mają Carmen D’Elia i Orsola De Cristoforo, wszystkie urodzone w 1962 roku.
Deputowany Gaetano Pecorella, były adwokat Berlusconiego, twierdzi, że gorzej stać się nie mogło. Jak większość włoskich mediów sugeruje, że płeć składu sędziowskiego może mieć niebagatelny wpływ na wyrok, bo kobiety surowiej niż mężczyźni podchodzą do kwestii przestępstw seksualnych.
Damski skład sędziowski to jednak tylko złośliwość losu. Panie wybrał komputer, a na dodatek w IV wydziale karnym mediolańskiego sądu zajmującego się sprawą Berlusconiego poza przewodniczącym w charakterze sędziów pracują same kobiety. Trzy wylosowane sędziny nie należą do żadnej politycznej frakcji w Izbie Sędziowskiej. Uchodzą za niezależne, choć ich szef Oscar Magi od 30 lat aktywnie działa w lewicowym stowarzyszeniu, o którym mówi się „czerwone togi”.
Pani Turri cztery lata temu była na ustach całych Włoch, gdy podpisała nakaz aresztowania króla paparazzich Fabrizia Corony, a rok później wytoczyła proces o korupcję uniewinnionemu później Massimo Berrutiemu, konsultantowi koncernu Fininvest należącego do rodziny Berlusconich.