[i]Andrzej Pisalnik z Grodna[/i]
Wasyl Parfiankou, jako pierwszy z blisko 50 opozycjonistów oskarżonych w sprawie karnej o wywołanie w Mińsku masowych zamieszek po wyborach prezydenckich stanął w czwartek przed sądem. 28-letni mężczyzna był członkiem sztabu wyborczego Uładzimira Nieklajeua, jednego z najgroźniejszych rywali Aleksandra Łukaszenki.
Sala, w której odbywała się rozprawa, nie była w stanie pomieścić wszystkich zainteresowanych. Parfiankou przyznał się do winy tylko częściowo. Nie zaprzeczał, że brał udział w nielegalnej manifestacji. Nie zgodził się jednak z zarzutami prokuratora, że niszczył mienie państwowe. Faktycznie podczas powyborczej demonstracji opozycji próbowano szturmować wejście do gmachu białoruskiego rządu oraz stłuczono szyby w drzwiach wejściowych. Zdaniem opozycji zrobili to jednak prowokatorzy działający na zlecenie władz.
Oskarżyciel przedstawił wczoraj sądowi zdjęcia i nagrania wideo ze szturmu Domu Rządu. Widoczny na nich Wasyl Parfiankou wcale nie tłucze szyb, tylko uderza ręką i kopie w drewniane ogrodzenie. Prokuratura policzyła, że uderzył w nie 61 razy. Prowadząca proces sędzia Olga Komar oświadczyła, że spowodowane przez manifestantów szkody oszacowano na 14 milionów rubli białoruskich (około 14 tysięcy złotych – red.).
Winę Parfiankoua miał potwierdzić świadek oskarżenia – także pracujący w czasie kampanii wyborczej w sztabie Nieklajeua. Podczas przesłuchań w toku śledztwa miał zeznać, że oskarżony rozpowszechniał materiały agitacyjne zawierające treści nawołujące do „zamieszek i pogromów” oraz wypłacał pieniądze zadymiarzom. Na sali sądowej świadek oświadczył jednak, że zeznania złożone w prokuraturze są nieprawdziwe. Parfiankou pytany o zachowanie liderów opozycji podczas demonstracji zeznał, że usiłowali oni uspokoić sytuację.