Wyrok na Demjaniuka

Ukraiński strażnik z Sobiboru otrzymał pięć lat za współudział w 28 tysięcy mordów. Nie pójdzie jednak za kratki

Publikacja: 12.05.2011 20:31

Wyrok na Demjaniuka

Foto: ROL

Sąd w Monachium skazał 91-letniego SS-mana z Sobiboru Johna Demjaniuka na pięć lat pozbawienia wolności. Równocześnie jednak nakazał jego natychmiastowe zwolnienie z aresztu, głównie ze względu na wiek. Obrony to nie zadowoliło.

– Składam rewizję i jestem przekonany, że Sąd Najwyższy wyrok uchyli – zapowiedział obrońca Demjaniuka, adwokat Ulrich Busch.

Domagał się uniewinnienia swego klienta, wskazując, że w sądzie nie przedstawiono żadnych dowodów na jego bezpośredni udział w zbrodniach. Jest to bezwzględny wymóg niemieckiego prawa. Z braku bezpośrednich dowodów winy w postaci zeznań świadków czy dokumentów uniewinniono już w Niemczech setki, jeżeli nie tysiące podejrzanych o udział w zbrodniach Trzeciej Rzeszy.

Tak było w procesie innych oprawców z Sobiboru w 1966 roku, kiedy uniewinnionych zostało pięciu z 11 oskarżonych. Nie było dowodów ani świadków, że osobiście mordowali. Nie ma takich świadków i w procesie Demjaniuka.

Część machiny zbrodni

Sąd ustalił jednak z całą pewnością, że Demjaniuk służył w obozie jako strażnik co najmniej od końca marca do połowy września 1943 roku. Świadczy o tym zapis w jego legitymacji służbowej odnalezionej w niemieckich archiwach. Zdaniem obrony legitymację sfałszowała KGB i nie może być dowodem winy.

– Dokument ten przebadano wszechstronnie i jeżeli jest fałszywką, to za taką należałoby także uznać świadectwo urodzenia prezydenta Obamy – powiedział wczoraj prokurator Hans-Joachim Lutz. Domagał się dla Demjaniuka sześciu lat więzienia za współudział w zamordowaniu 28 060 osób, w ogromnej większości holenderskich Żydów. Taką liczbę ofiar przetransportowano do Sobiboru, gdy Demjaniuk pełnił tam obowiązki.

– Sobibór był obozem zagłady w ścisłym tego słowa znaczeniu i cały jego personel uczestniczył w zbrodniach – przekonuje Edith Raim z monachijskiego Instytutu Historii Najnowszej. Gdyby Demjaniuk służył w innym obozie koncentracyjnym, mógłby się bronić twierdzeniem, że do jego obowiązków należało nadzorowanie więźniów kierowanych do pracy. Ale w Sobiborze nie było żadnych komand pracy.

– Demjaniuk był częścią zbrodniczej machiny śmierci i wiedział dokładnie, co się w obozie działo – wyjaśnił sędzia Ralph Alt. Niemieckie media podkreślają, że wyrok w sprawie Demjaniuka jest precedensowy, gdyż zrywa z dotychczasową wykładnią prawa wymagającą przedstawienia niepodważalnych dowodów bezpośredniego i osobistego uczestnictwa w zbrodni. Oznacza to, że na ławie oskarżonych mogą zasiąść jeszcze inni żyjący zbrodniarze nazistowscy.

Koniec grubej kreski

– Wyrok na Demjaniuka oznacza, że nie ma mowy o żadnej grubej kresce w ściganiu zbrodniarzy hitlerowskich – tłumaczy „Rz" prof. Wolfgang Wippermann, historyk. Jego zdaniem niemiecki wymiar sprawiedliwości uczy się na błędach przeszłości i nowe pokolenie prokuratorów i sędziów całkowicie słusznie interpretuje prawo. Jak to wyglądało do tej pory, najlepiej ilustrują statystyki. Wynika z nich, że w okresie powojennym skazano w Niemczech 1148 zbrodniarzy wojennych spośród ponad 172 tysięcy podejrzanych. Prawie dwie trzecie skazanych zostało na kary do roku więzienia. Zapadło 16 wyroków śmierci, z czego zaledwie cztery wykonano. Nie brak głosów, że proces Demjaniuka był wielką inscenizacją mającą pokazać światu, że Niemcy nie zapomnieli i nadal są świadomi swej historycznej winy i odpowiedzialności.

– Ten proces był całkowicie niepotrzebny – powiedział nam jeszcze przed ogłoszeniem wyroku Andreas Nachama, rabin i szef muzeum Topografia Terroru. „Jak go pogodzić z faktem odmowy wydania Holandii żyjącego w Niemczech zbrodniarza, 88-letniego Klaasa Carela Fabera?" – pytała wczoraj „Süddeutsche Zeitung". Skazany w Holandii za zbrodnie wojenne Faber uciekł z więzienia do Niemiec, gdzie żyje bezpiecznie od dziesięcioleci, bo niemieckie prawo nie zezwala na ekstradycję obywateli RFN, którzy służyli w wojsku. Faber jest Holendrem, który wstąpił do SS i z tej racji otrzymał niemieckie obywatelstwo.

John Demjaniuk jest Ukraińcem. Był żołnierzem Armii Czerwonej i w 1942 roku dostał się do niemieckiej niewoli, gdzie zgodził się na współpracę z SS. Ostatnie dwa lata spędził w areszcie. W latach 80. przebywał wiele lat za kratkami w Izraelu, gdyż wzięto go za innego strażnika SS – „Iwana Groźnego" z Treblinki. Skazany na karę śmierci został uniewinniony przez izraelski Sąd Najwyższy.

Sąd w Monachium skazał 91-letniego SS-mana z Sobiboru Johna Demjaniuka na pięć lat pozbawienia wolności. Równocześnie jednak nakazał jego natychmiastowe zwolnienie z aresztu, głównie ze względu na wiek. Obrony to nie zadowoliło.

– Składam rewizję i jestem przekonany, że Sąd Najwyższy wyrok uchyli – zapowiedział obrońca Demjaniuka, adwokat Ulrich Busch.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022