Tylko w największej demokracji świata i tylko w przędzalniczym zagłębiu Indii odzież, a właściwie sprawa mundurków szkolnych, mogła wywrócić do góry nogami lokalną scenę polityczną. Tak się właśnie stało w Tamil Nadu.

Indyjski stan, położony w południowo-wschodniej części Subkontynentu, liczy ponad 72 mln mieszkańców, a ludność w wieku 6-18 lat stanowi ok. 18 proc. Trudno precyzyjnie oszacować jak duża część z ok. 13 mln dzieci i młodzieży uczęszcza do szkół publicznych. Zakładając jednak, że zwycięska partia AIADMK zrealizuje przedwyborczą obietnicę, trzeba będzie uszyć co najmniej 40 mln mundurków. To z kolei może mieć, przynajmniej na krótką metę, ożywczy wpływ na miejscowy przemysł tekstylny – jedną z kluczowych gałęzi gospodarczych regionu. Tamil Nadu – zajmujący pierwsze w miejsce w rankingu wolności gospodarczej stanów indyjskich - popularnie nazywane jest przędzalnią Indii; znajduje się tu ok. 1900 tego typu zakładów.

Ugrupowanie pani Dźajalality Dźajaram, która w przeszłości była m.in. aktorką, wywalczyło 203 miejsca w 234-osobowej niższej izbie stanowego parlamentu. Do tak zdecydowanej wygranej przyczyniła się też obietnica laptopa dla każdego studenta.

Ostatnie wybory przyniosły też duże zmiany w innych indyjskich stanach; w Bengalu Zachodnim ze stolicą w Kalkucie po 34 latach nieprzerwanych rządów klęskę ponieśli komuniści.

W perspektywie długofalowej realizacja obietnicy 4 kompletów mundurków dla uczniów szkół publicznych Tamil Nadu być może zrewiduje też prognozę amerykańskiego Departamentu Rolnictwa. Według Waszyngtonu zmniejszający się wzrost zapotrzebowania na bawełnę doprowadzi do spadku cen tego surowca. Raport ministerstwa rolnictwa USA zaznacza też, że globalny udział Indii w rynku wyrobów bawełnianych wzrośnie po najbliższych zbiorach do 18 proc.