Korespondencja z Moskwy
– Grozili, że jak nie podpiszę, że w szpitalu psychiatrycznym jestem dobrowolnie, zrobią mi taki zastrzyk, od którego wszystko mnie będzie boleć – mówi do kamery staruszka. Tatiana Famiłowa jest jednym z pięciorga uciekinierów z położonego pod Władywostokiem domu starców, którzy już od miesiąca mieszkają w redakcji lokalnej gazety „Arseniewskije Wiesti".
Gazeta poświęciła ich sprawie kilka artykułów, a gdy to nie pomogło, uciekła się do działania popularnego ostatnio wśród wszystkich walczących w Rosji z korupcją, z nadużyciami władzy czy w ogóle z potężniejszymi od nich siłami. Nagrała relacje uciekinierów na wideo i wrzuciła do Internetu.
Wrzuciła w środę, a już dziś władywostocka prokuratura ogłosiła, że zaczyna dochodzenie w sprawie traktowania pensjonariuszy w domu weterana w Siedankinie. Prokuratura nie może jednak utrzymywać, że nie wiedziała o tym, co w Siedankinie się działo, bo jeden z pensjonariuszy Anatolij Jurin – bez nogi, bez wszystkich palców jednej ręki i dwóch drugiej – uciekł z tego domu starców już kilka miesięcy temu. I zanim zamieszkał w redakcji, dotarł aż do Moskwy, gdzie w Kancelarii Prezydenta Federacji Rosyjskiej złożył obszerną skargę.
Wrócił do Władywostoku i co jakiś czas odwiedzał miejscową prokuraturę, gdzie informowano go, że Kancelaria Prezydenta przesłała jego skargę, i kazano czekać. I tak przez kilka miesięcy, aż do teraz, nic się nie działo.– Po co nam taki prezydent, którego nie obchodzą nasze problemy? – przekrzykują się przed kamerą staruszki. Uciekinierzy (wśród których jest i emerytowana pani prawnik) opowiadają, jak to zabierano im paszporty.