— Korespondencja z Berlina
Nie będzie mechanicznego i pozbawionego kontekstu historycznego porównywania zjawisk przymusowych wysiedleń ludności w XX wieku – to jedna z zasadniczych zmian koncepcji powstającego w Berlinie kontrowersyjnego muzeum wypędzeń. Opracowała ją międzynarodowa rada naukowa Fundacji Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość, w której zasiada dwóch polskich historyków. Nowa koncepcja przedstawiona została wczoraj władzom fundacji powołanej przez Bundestag do utworzenia przyszłej placówki poświęconej historii wypędzeń. – Oceniono ją pozytywnie, lecz wymaga jeszcze dalszych prac szczegółowych – powiedziała „Rz” Leonie Mechelhoff, rzeczniczka fundacji.
Poprzednia koncepcja stała się przedmiotem gwałtownej krytyki historyków ostrzegających przed próbą uniwersalizacji zjawisk przymusowych wysiedleń, co prowadzi do zatarcia różnic pomiędzy nimi i relatywizacji historycznego kontekstu. Tak to zostało zrobione na wystawie „Wymuszone drogi” Eriki Steinbach. Dokonano tam zestawienia zjawisk przymusowych migracji ludności w XX wieku. Wysiedlenia Niemców po II wojnie zostały umieszczone w kontekście utrwalania się nastrojów nacjonalistycznych w wielu państwach naszego kontynentu po I wojnie światowej.
W podobny sposób zamierzano to uczynić w muzeum. Protestując przeciwko takiej prezentacji, z rady naukowej fundacji wystąpili prof. Tomasz Szarota oraz inni jej członkowie. Po jej powtórnym skompletowaniu i wejściu w jej skład kilku historyków zagranicznych koncepcja muzeum została zmieniona. – W nowej wersji nie powinna już budzić kontrowersji – mówi prof. Krzysztof Ruchniewicz, jeden z członków rady.
Przyjęcie nowej formuły otwiera drogę do prac nad kształtem przyszłej ekspozycji w nowym berlińskim muzeum. Ma zostać opracowana przy pomocy czołowych muzealników. Kiedy – nie wiadomo. Według obecnych planów muzeum wypędzeń ma być gotowe za mniej więcej dwa lata. Nie rozpoczęła się jeszcze na dobre przebudowa ogromnego gmachu Deutschlandhaus w centrum Berlina, gdzie ma się mieścić.