Korespondencja z Grodna
– Właśnie leży na stole operacyjnym – powiedziała „Rz” wczoraj po południu żona opozycjonisty Olga Bandarenka. Jak zaznaczyła, operację przepukliny krążkowej kręgosłupa przeprowadzają u jej męża doświadczeni lekarze w mińskim szpitalu, który specjalizuje się w wykonywaniu takich zabiegów. – Nie ukrywali jednak, że operacja będzie trudna – mówi pani Olga.
Zmicier Bandarenka był podczas zeszłorocznej kampanii prezydenckiej jednym z szefów sztabu wyborczego Andreja Sannikaua, najgroźniejszego rywala Aleksandra Łukaszenki. Został skazany za udział w demonstracji z 19 grudnia przeciwko fałszowaniu wyników wyborów. Przebywający od ponad pół roku w areszcie opozycjonista de facto został zmuszony do poddania się operacji, którą lekarze zalecali mu już od maja. – Choroba rozwijała się bardzo szybko. W areszcie, skąd ma zostać przeniesiony do kolonii karnej, postawiono mu warunek: albo operacja, albo jedziesz do kolonii – opowiada nasza rozmówczyni. W tej sytuacji opozycjonista musiał podpisać zgodę na operację bez konsultacji neurochirurgicznej.
– Lekarze nie chcieli się wypowiadać na temat szans powodzenia operacji, nie zdążyli się bowiem zapoznać ze stanem jego organizmu – mówi pani Olga. Jej mąż do szpitala miał trafić w poniedziałek rano. Zabrano go jednak z powrotem do aresztu, bo przy wejściu do szpitala zebrało się kilkunastu jego przyjaciół – chcieli go przywitać. Ostatecznie trafił na oddział w poniedziałek wieczorem.
Olgę Bandarenkę martwi nie tyle sama operacja, ile rehabilitacja. Po tego rodzaju zabiegach wskazana jest rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, powinna trwać od miesiąca do dziesięciu miesięcy w zależności od stanu pacjenta. Tymczasem według zapowiedzi lekarzy Bandarenka już w środę zostanie wypisany i w najlepszym razie trafi do szpitala więziennego. – Nie ma tam sprzętu rehabilitacyjnego – mówi żona opozycjonisty. Nie kryje obaw, że jej mąż zostanie do końca życia inwalidą. – Zwłaszcza że – jak powiedział mi więzienny lekarz – już za dwa tygodnie Zmicier zostanie przeniesiony do mohylewskiej kolonii karnej. Jej zdaniem trudno się spodziewać, by opiekowali się nim strażnicy, a jednym z warunków skutecznej rehabilitacji po takiej operacji jest niemal całkowita rezygnacja z jakiegokolwiek wysiłku fizycznego.