Ministerstwo Obrony przyznało, że podczas tłumienia protestów Irlandczyków w 1972 roku brytyjscy żołnierze „postępowali źle". – Rząd bardzo za to przeprasza. Jesteśmy w kontakcie z prawnikami rodzin ofiar i jeśli zostaniemy prawnie zobowiązani do zapłacenia odszkodowań, uczynimy to – zapowiedziała rzeczniczka resortu.
Krwawa niedziela miała miejsce 30 stycznia 1972 roku w Londonderry. Tysiące Irlandczyków uczestniczyło tego dnia w marszu przeciwko internowaniu i przetrzymywaniu w areszcie bez procesów działaczy niepodległościowych. Część demonstrantów zaatakowała policyjną zaporę, a wkrótce pojawiła się informacja, że na jednym z dachów dostrzeżono snajpera z terrorystycznej Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA), który zamierza strzelać do Brytyjczyków. Do akcji wkroczyli komandosi. Otworzyli ogień do manifestantów i tłum zaczął uciekać. Żołnierze ścigali uciekających i strzelali do nich jak do kaczek. Zabili 14 osób i ranili 13.
Londyn twierdził początkowo, że działanie wojska było uzasadnione, gdyż żołnierze zostali wcześniej zaatakowani przez IRA. Dochodzenie wszczęte z inicjatywy premiera Tony'ego Blaira w 1998 roku wykazało jednak, że informacje o terrorystach były nieprawdziwe. W ubiegłym roku premier David Cameron oficjalnie przeprosił Irlandczyków za krwawą niedzielę, przyznając, że armia otworzyła ogień do nieuzbrojonych ludzi.
Śledztwo w sprawie tamtych wydarzeń było najdroższe w historii Wielkiej Brytanii – kosztowało niemal 200 mln funtów. W jego toku odtworzono w najdrobniejszych szczegółach wszystkie zajścia sprzed czterech dekad.
Rodzina Williama Nasha, który zginął wtedy w wieku 19 lat, zapowiedziała już, że nie przyjmie pieniędzy.