Administracja totalizatora Olympian NV Trading Limited poszła na rękę odważnemu klientowi. Specjalnie dla niego ustanowiła ekskluzywną stawkę – 59:1. Gdyby oligarcha-miliarder wygrał, gracz otrzymałby 59 milionów dolarów. Zdaniem moskiewskich socjologów klient jednak fortuny nie zbije, cudów nad urną w niedzielę nie będzie, a premier Władimir Putin może zwyciężyć już w I turze.
Wygraną Putina obstawia zresztą większość europejskich graczy. W zakładzie brytyjskim Stan James za każdego funta zainwestowanego w premiera Rosji można otrzymać po 7 pensów.
W ojczystych zakładach na Putina postawić nie można, gdyż prawo zakazuje przyjmowania stawek na kandydatów wyborów. Ale bukmacherzy znaleźli na to sposób. Przyjmują stawki na... pierwszą damę Rosji.
Na głowę inne kandydatki bije Ludmiła Putin, nie jest jednak zbyt ceniona – maksymalnie w małżonkę premiera można zainwestować 300 rubli (10 dolarów), wygrana wynosi 36 rubli. O wiele więcej można zarobić na... zmianie pierwszej damy. Człowiek wybierający wariant "kandydat w wyborach się rozwiódł" może otrzymać aż 500 rubli za każdego zainwestowanego rubla.
W kłopotliwej sytuacji znalazł się 46-letni kawaler Prochorow, ale jego problem rozwiązano, wybierając opcję "bez pierwszej damy".