Niefortunne zdjęcie ze spotkania zwierzchnika prawosławia z rosyjskim ministrem sprawiedliwości Aleksandrem Konowałowem ukazało się na stronie cerkwi. Na fotografii patriarcha Moskwy i Wszechrusi nie ma na ręku zegarka. Jednak na wypolerowanym stole pozostało odbicie szwajcarskiego Breugeta, wartego - jak pisały rosyjskie portale - 30 tysięcy euro.
Służba prasowa Cyryla zareagowała i przeprosiła za "niefortunny błąd". Za "popełnienie rażących zasad etycznych" obarczono 24-letnią stażystkę.
Szwajcarski zegarek Cyryla od dawna wzbudza w Rosji kontrowersje. Na ręku duchownego cenny czasomierz fotoreporterzy zauważyli już w 2009 roku, gdy składał wizytę na Ukrainie. Patriarcha najpierw zaprzeczał, że taki zegarek w ogóle posiada. Później przyznał, że "otrzymał go w prezencie, ale nie nosił". - Mam na ręku ten, który otrzymałem w prezencie od prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Rosyjski, niedrogi zegarek, z herbem. Mam w pudłach różne prezenty. Nie wiem, co tam leży - przekonywał. Mówił, że fotografie z Breugetem na jego reku były fotomontażem.
Z patriarchy zadrwili internauci. Odbicie Breugeta na blacie stołu nazwali.."cudem". "Żeby głosić kazania, trzeba szanować przykazania" - pouczali zwierzchnika prawosławia. Otoczenie Cyryla próbowało zachować dobrą minę do złej gry. Protojerej Wsiewołod Czaplin, odpowiedzialny za kontakty Cerkwi ze społeczeństwem zerkał na rękę i mówił.
- Muszę zobaczyć, co noszę, by potem nie było nieporozumień. Według Czaplina w Rosji "trwa kampania przeciw prawosławnym".