O ile przed 2008 r. na emigrację do państwa żydowskiego decydowało się około 30 hiszpańskich obywateli rocznie, o tyle w roku ubiegłym było ich 67. Wiele wskazuje, że tendencja się utrzyma – twierdzi dziennik „El Mundo".
Zdaniem gazety żydowska społeczność w Hiszpanii pakuje walizki, tak jak rzesze innych obywateli. W przeciwieństwie jednak do 40 tys. emigrantów, którzy w minionych sześciu miesiącach tego roku wyjechali do Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Stanów Zjednoczonych, hiszpańscy Żydzi wybierają Izrael. W państwie żydowskim niemal automatycznie uzyskują obywatelstwo. Niemal bez trudu znajdują też pracę.
Ale o wyjeździe decydują nie tylko czynniki ekonomiczne. Liczy się też przywiązanie do idei syjonizmu, więzi rodzinne, polityka władz izraelskich, które prowadzą „wojnę demograficzną" z Palestyńczykami, ucieczka przed antysemityzmem czy pragnienie, by cieszyć się tożsamością żydowską w jedynym kraju, w którym Żydzi są większością.
Jezu Burshtein, odpowiedzialny za emigrantów hispanojęzycznych w Agencji Żydowskiej, organizacji dbającej o napływ Izraelczyków do Ziemi Świętej, wyjaśnia, że choć większość przybyszów z Hiszpanii była tam zakorzeniona, to z ojczyzny Don Kichota przybywa na Bliski Wschód także wielu Żydów argentyńskich, kolumbijskich, wenezuelskich, a nawet francuskich, którzy tam się osiedlili.
Społeczność żydowska nie pierwszy raz staje wobec konieczności opuszczenia Hiszpanii. W 1492 roku Żydzi zostali zmuszeni do przejścia na chrześcijaństwo lub wyjazdu. Wielu wybrało drugie rozwiązanie. Później jednak Żydzi znowu znajdowali w Hiszpanii dom, m. in. podczas II wojny światowej, gdy generał Francisco Franco pozwolił wielu żydowskim uchodźcom z podbitej przez Niemców Europy zamieszkać za Pirenejami.