Szanse na przychylne jego rozpatrzenie są niewielkie ale samo jego złożenie wywołuje społeczne oburzenie nie tylko w Belgii.
56 letni Dutroux odbywa karę dożywotniego więzienia za uprowadzenie w latach 90 tych ubiegłego stulecia sześciu dziewczyn , które systematycznie torturował i gwałcił. Cztery zmarły. W 2004 roku Dutroux został skazany. Od 1996 roku znajduje się za kratkami. Dwa lata później próbował ucieczki z więzienia co podwyższyło karę więzienia o pięć lat. Już w 1989 roku otrzymał pierwszą karę 13 lat więzienia za gwałt i uprowadzenie. Został jednak zwolniony po trzech latach. Zgodnie z belgijskim prawem Dutroux ma prawo ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po trzynastu latach odbywania kary. I z tego korzysta.
W wypadku pozytywnego rozpatrzenia prośby znalazłby się na wolności 1 kwietniu tego roku. Wprawdzie belgijski parlament zmienił niedawno zasady przedterminowego zwalniania wydłużając okres odsiadki w wypadku szczególnie ciężkich zbrodni do 23 lat lecz prawo to nie działa wstecz. Szanse na zwolnienie Dutroux ma znikome także dlatego ,że nie okazał do tej pory cienia skruchy. Wprawdzie jego lekarz Michel Matagne udowadnia dziennikarzom, że jego pacjent nikomu już krzywdy nie zrobi ale mało kto w takie zapewnienia wierzy.
Dutroux przebywa w jednoosobowej celi i zajmował się ostatnio studiowaniem swych akt oraz prawa, przygotowując się do złożenia prośby o zwolnienie. Jego była żona i wspólniczka w zbrodniach skorzystała już z instytucji przedterminowego zwolnienia. Przebywa w jednym z klasztorów a lokalne media śledzą każdy jej krok opisując wizyty u fryzjera czy w restauracjach.