- Przez najbliższe dwa dni (5-6 września) będziemy manifestować pod wszystkimi konsulatami i ambasadami Federacji Rosyjskiej, znajdującymi się na terenie Ukrainy. Domagamy się wyzwolenia ukraińskiego obywatela Aleksandra Fedorowycza i jego powrotu do kraju – oświadczył deputowany Swobody Igor Szwajka. Zdaniem polityka, sprawą Fedorowycza musi się zająć ukraińska prokuratura. – Wielu ekspertów badających wypadek określiło działania rosyjskich marynarzy jako „pirackie". W wyniku tych działań zginęli ludzie - dodaje Szwajka.
Do incydentu doszło 18 lipca na Morzu Azowskim. Ukraińska łódź rybacka przekroczyła granicę z Rosją w rejonie miejscowości Woroncowka. Morska straż graniczna Rosji rozpoczęła pościg. Na pokładzie łodzi rybackiej było pięciu obywateli Ukrainy. W wyniku zderzenia z rosyjskim kutrem czterech zginęło, przeżył tylko jeden - Aleksandr Fedorowycz, który obecnie przebywa w Rosji i jest oskarżony o kłusownictwo.
Ukraińska władza potępiła działania rosyjskich marynarzy. Od razu po zdarzeniu MSZ Ukrainy wręczyło rosyjskiemu ambasadorowi dyplomatyczną notę. – Ukraina domaga się obiektywnego śledztwa w tej sprawie z udziałem rosyjskich i ukraińskich biegłych. Musimy zapobiec takim incydentom w przyszłości – oświadczyło wtedy ukraińskie MSZ.
Swoją drogą rosyjska strona od samego początku zapowiadała współpracę z Ukrainą. Rosjanie obiecali, że udzielą wszelkiej pomocy w tej sprawie, m.in. mieli przetransportować na Ukrainę ciała tragicznie zmarłych rybaków i pomóc w odnalezieniu pozostałych. Według rosyjskiej straży granicznej, rybacy od lat uprawiali kłusownictwo, a podczas pościgu sami spowodowali zderzenie z kutrem.
Zdaniem ukraińskich nacjonalistów Rosja nie dotrzymała swojej obietnicy. – Rosyjska straż graniczna na wszelkie sposoby próbowała zatuszować sprawę. – komentuje Szwajka.