Priebke odsiadywał dożywocie w posesji swego adwokata w lekkim reżimie aresztu domowego. Skazany został w 1998 r. za udział w zamordowaniu 335 Włochów w odwecie za zamach włoskiego ruchu oporu. Zmarł 11 października w wieku 100 lat.

Władze wszystkich włoskich prowincji odmówiły mu miejsca na swoich cmentarzach, obawiając się, że staną się celem pielgrzymek neofaszystów. Zwłok nie zgodziły się też przyjąć Niemcy i Argentyna, gdzie przeżył niemal pół wieku. Wikariat Rzymu (Priebke był katolikiem) nie zgodził się udostępnić żadnej rzymskiej świątyni na mszę pogrzebową. 15 października odprawili ją lefebryści w Albano pod Rzymem, gdzie doszło do starć protestujących z neonazistami.

Jak ujawnił w czwartek dziennik „La Repubblica", Priebkego pochowano w tajemnicy na więziennym cmentarzu, ale nie wiadomo kiedy i gdzie. Na krzyżu jest tylko numer. Nie ma nazwiska ani dat. O grobie wie tylko naczelnik więzienia.

W gorących polemikach wokół Priebkego większość włoskich autorytetów uznała  przepychanki w Albano za przejaw barbarzyństwa. W tym kontekście przypomniano fotografię zbezczeszczonych zwłok Mussoliniego i jego kochanki Clary Pettaci. Wybuchła też dysputa teologiczna: czy można odprawić mszę pogrzebową zbrodniarzowi, który nigdy nie okazał skruchy, ale jako katolik przystępował do sakramentów?

Kard. Andrea Montezemolo, wnuk pułkownika Giuseppe Montezemolo, zamordowanego przez Priebkego, powiedział, że jako kapłan nie odmówiłby, bo byłoby to wbrew podstawom opartej na wybaczeniu wiary.  Kard. Georges Cottier, były Teolog Domu Papieskiego, powiedział: „Myślę, że odmówić pogrzebu tym, którzy w życiu popełnili wiele zła, to jakby uprzedzać osąd Boski".